[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Przed chwilą uzgodniliśmy, że zostawiamy wszystko za sobą, więc dzień ślubu też.
Jeżeli naprawdę mówiłaś szczerze, odtąd wstępujemy na nową drogę. - Zacisnął palce
i potrząsnął ręką. - Zrozumiałaś?
Na jej ustach pojawił się drżący uśmiech.
- Chyba tak. Dziękuję.
W jego oczach wyczytała współczucie i zrozumienie, więc tym trudniej
powstrzymywała się od płaczu. Zarzuciła mu ręce na szyję i mocno go objęła.
Wstrząsało nią łkanie, którego nie potrafiła opanować.
- Przepraszam - szepnęła.
Gabriel wziął ją na ręce i zaniósł do domu. Pospiesznie otarła policzki, żeby w świetle
lampy nie zobaczył zapłakanej twarzy. Ledwo postawił ją, pobiegła do łazienki, aby
doprowadzić się do porządku. Gdy wróciła, Gabriel zdejmował buty w sąsiednim
pokoju.
Stanęła w otwartych drzwiach, a wtedy spojrzał na nią i uśmiechnął się czarująco.
- Włożysz białą koszulę?
- Chciałam... - Nerwowo splotła palce. - A wolałbyś, żebym włożyła tę, którą ty
kupiłeś?
- Nie. - Przecząco pokręcił głową. - Lepiej jeszcze trochę poczekać... Aatwiej zapanuję
nad sobą, gdy będziesz w białej. Przy tych przejrzystych nie daję gwarancji...
Lainey poczerwieniała jak burak, a następne słowa jeszcze powiększyły jej
zakłopotanie.
- Uprzedzam, że chcę mieć w łóżku kochającą żonę. Kiedy dojdzie do zbliżenia, co już
niedługo nastąpi, nie chcę, żeby to był obowiązek, nadrabianie straconego czasu i nic
więcej. Pragnę, żebyśmy się kochali.
Wyobraziła sobie, jak będzie wyglądała ich pierwsza noc i oczy jej rozbłysły. Gabriel
zauważył to i uśmiechnął się, a jej serce wypełniła miłość.
- Pani Patton, proszę częściej tak wyglądać. Jesteś piekielnie śliczna.
- Pan też, panie Patton.
Gabriel zrobił surową minę, ale w jego oczach mignęło rozbawienie.
- Co za dużo, to niezdrowo. Mogę być słodki - oczywiście, gdy jesteśmy sami - ale
śliczny nigdy... - Pokręcił głową. - %7ładen szanujący się mężczyzna nie pozwoli
nazywać się ślicznym.
Lainey zaczęła chichotać.
- Więc jesteś piekielnie przystojny.
- Ja?
- Oczywiście. Nie masz pojęcia, jak wyglądasz, gdy się uśmiechasz... ani, co ja wtedy
czujÄ™.
Gabriel zdążył zdjąć krawat i rozpiąć dwa guziki przy koszuli, ale zastygł w bezruchu.
- A, to ciekawe - rzekł głosem, od którego zadrżała. - Chętnie dowiem się, co czujesz.
Zapadła cisza pełna zmysłowego napięcia. Powietrze było naładowane jak przed
letniÄ… burzÄ….
- Twój uśmiech sprawia, że czuję się cudownie podniecona. Wszystko wokół mnie
zmienia się, jaśnieje i trudno mi oderwać od ciebie oczy. A gdy masz srogą minę, czuję
dziwny ból w sercu. I czekam na następny uśmiech... - Bezradnie rozłożyła ręce. -
Inaczej chyba nie umiem tego określić. Zadowolony?
Gabriel patrzył na nią z powagą.
- To dobrze, bo gdybyś jeszcze lepiej się wysłowiła, nie byłaby potrzebna żadna
koszula nocna.
Lainey ogarnęło takie podniecenie, że ugięły się pod nią kolana.
- Czy wobec tego mam spać sama?
Pytanie było niemądre, ale wyraz oczu Gabriela świadczył, że właściwe.
- Przestań! Człowiek może panować nad sobą tylko do pewnego stopnia, a potem
zapomina o dobrych intencjach i obietnicach.
- Już mnie nie ma.
Wzięła z szuflady potrzebne rzeczy i poszła do łazienki. Gdy wróciła, Gabriel już leżał
w łóżku, oparty o zagłówek. Popatrzył na nią płonącymi oczyma.
Była w samej koszuli, wprawdzie długiej do kostek, ale na wąskich ramiączkach. W
domu zobaczyła, że koszula wcale nie jest taka nieprzejrzysta, jak zdawała się w
sklepie. %7łałowała, że zostawiła podomkę w łazience, bo miała wrażenie, że cieniutki
materiał więcej odsłania, niż zakrywa. Zarumieniona ze wstydu prędko wsunęła się do
łóżka i przykryła po samą brodę.
Gabriel oderwał od niej wzrok, zgasił światło i położył się na plecach.
- Wyglądałaś jak dziewica przeznaczona na ofiarę dla pogańskiego bóstwa.
Spojrzała na niego zaskoczona, ale w ciemności nie dostrzegła wyrazu oczu.
Wystraszyła się, że go obraziła.
- Przepraszam, nie wiedziałam...
- Chyba wypada uprzedzić cię, że ten pierwszy raz, a i następne, niekoniecznie
muszą odbyć się w łóżku.
Wyłowiła w jego głosie nutę rozbawienia, ale nic nie powiedziała, bo czuła, że nie
skończył.
- Posiadanie żony ma dużo plusów... Każde odosobnione miejsce jest dobre.
- Nie rozumiem, jaka pod tym względem jest różnica między żoną a kochanką.
- %7łona jest stale u boku, co stwarza więcej okazji, żeby kochać się w przeróżnych
miejscach i o różnych porach. To chyba jasne.
- Och!
- Nie bój się, nie jestem erotomanem. Mówię to w związku z czekaniem. Niedługo
będziemy kochać się do szaleństwa, ale nie dziś.
Lainey uśmiechnęła się, odszukała jego dłoń i mocno uścisnęła. Gabriel przysunął się
bliżej i ją objął. Długo leżeli przytuleni, nic nie mówiąc. Gabriel zaskoczył ją, ponieważ
nawet nie pocałował jej w policzek. Czuła jego podniecenie i podziwiała opanowanie.
Jak cudownie leżeć przy nim, z jego ręką na piersi. Uczucie było tak zachwycające, że
odważyła się pogłaskać muskularne ramię. Z gardła Gabriela wydobył się głuchy jęk,
od którego zadrżała. Uśmiechnęła się, bo wyobraziła sobie, jaka rozkosz ją czeka.
Rozmyślała o tym, co Gabriel powiedział. Jego niewyszukane słowa były muzyką dla
jej uszu. Nabrała pewności, że podjęła słuszną decyzję. Pozostanie z Gabrielem jest
najlepszym wyjściem i nigdy tego nie pożałuje.
ROZDZIAA DZIEWITY
Nazajutrz pojechali do doktora Blake'a. Gdy weszli do poczekalni, obecni popatrzyli na
nich z nieukrywaną ciekawością. Lainey zarejestrowała się i usiedli na wolnych
krzesłach. Cztery osoby pozdrowiły Gabriela, po czym jakby niechętnie również
Lainey. Niektórzy ostentacyjnie spojrzeli na jej rękę, żeby sprawdzić, czy ma obrączkę.
Wszyscy, Å‚Ä…cznie z dwiema recepcjonistkami za biurkiem, przyglÄ…dali siÄ™ im bez
żenady.
Gabriel zdawał się nie dostrzegać znaczących spojrzeń, ale Lainey kuliła się w sobie,
ponieważ na nią patrzono krytycznie. Gabriel jednak zorientował się, że jest
zdenerwowana i dla dodania odwagi położył rękę na oparciu jej krzesła.
Lainey zerknęła na niego i zauważyła, że bynajmniej nie ignoruje spojrzeń, lecz patrzy
na obecnych. W tej chwili oczy ponuro mu błyszczały, więc ośmieliła się sprawdzić, na
kogo są skierowane. Impertynent natychmiast odwrócił od niej wzrok i udał, że czyta.
Potępienie we wszystkich oczach, nawet w oczach recepcjonistek, było bardzo
przykre, ale Lainey współczuła nie sobie, lecz Gabrielowi. Zastanawiała się, czy przez
pięć lat znajomi tak samo patrzyli na niego i szeptali między sobą. W małych
miejscowościach tak niestety bywa. Plotki zwykle są nieszkodliwe, ale przykre, a
Gabriel był narażony na nie od wielu lat.
Mężczyzna o takiej posturze zawsze i wszędzie przyciąga uwagę. Lainey była pewna,
że irytuje go tego typu zainteresowanie, bo wołałby, aby ceniono jego prawy charakter
i wytrwałość oraz to, że wiele osiągnął wyłącznie dzięki ciężkiej pracy. Dawniej dużo
plotkowano o jego rodzinie, więc o nim również.
Miał trudne dzieciństwo i wczesną młodość, ale odniósł zwycięstwo w zapasach z
losem i zasłużył na uznanie sąsiadów. Zdobycie szacunku kosztowało go mnóstwo
zachodu i trudu, a pózniej z powodu niesłusznie zbuntowanej żony znowu wzięto go na
języki. Na myśl o tym Lainey robiło się niedobrze. Tym bardziej że uświadomiła sobie
coś, co wcześniej nie przyszło jej do głowy. Otóż zapewne niektórzy podejrzewali
Gabriela o to, że jest brutalem i dlatego ona go zostawiła.
Siedziała spięta i nieszczęśliwa. Widziała coraz więcej negatywnych skutków swego
postępowania i wyrzucała sobie okrucieństwo. Nie wytrzymała nerwowo i wzięła
Gabriela za rękę.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]