[ Pobierz całość w formacie PDF ]
sobie, jak przyjemne były ich pieszczoty. Jak na faceta w garniturze
doskonale sobie radził z pracami manualnymi.
Ciasto zostało wstawione do piekarnika, a pierś kurczaka trafiła
na patelnię. Ryan podszedł do lodówki, z której wyjął dzbanek z
mrożoną herbatą o różowawym kolorze. Pływały w niej plasterki
cytryny.
98
RS
- Ziołowa - wyjaśnił, nalewając napój do szklanek. -Bez kofeiny.
- Dziękuję. - Herbata miała cytrusowy smak. - Niezła.
- CieszÄ™ siÄ™.
- No dobrze. Wygrałeś. Oficjalnie przyznaję się, że się
pogubiłam. To naprawdę ty?
- Chcesz zobaczyć mój dowód?
- Wiesz, co mam na myśli. Jesteś...
- Normalny? - podpowiedział.
- Właśnie. Nie zachowujesz się jak rozkapryszony bogacz
nienawidzÄ…cy kobiet.
Ryan puścił do niej oczko.
- Nie nienawidzÄ™ kobiet. Przeciwnie, lubiÄ™ je.
- Ale tylko wtedy, gdy możesz im dać nauczkę. - Podniosła ręce
do góry na znak kapitulacji. - Przepraszam, złamałam zasady.
Powiedzmy, że odkryłam twoją ciekawszą stronę. Wróćmy do
bezpieczniejszych tematów. Opowiedz mi, jak wyglądało twoje życie
w dzieciństwie.
Spojrzał na nią znad rukoli, którą rwał na kawałki i wrzucał do
miski.
- To może mnie wpędzić w kłopoty, ale zaryzykuję. Urodziliśmy
się z Toddem w odstępie kilku miesięcy i zawsze byliśmy ze sobą
bardzo blisko. Nasi ojcowie są rodzonymi braćmi, dlatego zawsze
razem podróżowaliśmy, jezdziliśmy na wakacje i chodziliśmy do tych
samych szkół.
- Publicznych? - spytała słodko.
99
RS
- Prywatnych. -Aha.
Spojrzał na nią i ciągnął dalej:
- Skończyliśmy Stanford. Namawiano nas na Princeton lub Yale,
ale się nie zdecydowaliśmy. Nie chcieliśmy wyjeżdżać z Kalifornii.
Znieg jest dobry na narty, ale nie na co dzień.
- Wakacje zimowe w Gstaadt?
- Dość. Przestań się ze mnie nabijać.
- Ależ wcale tego nie robię.
- Chciałbym podkreślić, że to Ruth była bogata. Mogłaś mieć
podobne życie do mojego.
- Rozumiem, co chcesz powiedzieć, ale jakoś nie potrafię sobie
tego wyobrazić. Mama twierdziła, że jej rodzice nie żyją, a my jej
wierzyłyśmy.
- Gdyby wszystko się inaczej ułożyło...
- Wychowywalibyśmy się razem. Bylibyśmy dla siebie jak brat i
siostra.
Ryan się skrzywił. Nie o to mu chodziło. Wyobrażał sobie Julie
w różnych rolach, ale na pewno nie jako siostrę. Jej obecność go
rozpraszała. Była taka pełna życia i tryskająca energią. Wypełniała
sobą dom. Była jedyną barwną plamą w szarym otoczeniu. Podobało
mu się, jak z niego drwiła i jak się starała być uczciwa. Wspaniale
wyglądała w jasnoróżowym sweterku delikatnie podkreślającym jej
kobiece krągłości. Pamiętał je tak dobrze i pragnął ich znów dotykać.
- A może bylibyśmy dla siebie pierwszą miłością? -Zamyśliła
siÄ™.
100
RS
- To zdecydowanie bardziej mi siÄ™ podoba.
- Wyobraz sobie ciekawość i rozkosz pierwszych pocałunków,
wspólny bał maturalny.
- Uczęszczałabyś do prywatnej szkoły dla dziewcząt i nosiła
mundurek.
- To akurat pominę. Idąc na studia, rozstalibyśmy się ze łzami w
oczach, przez jakiś czas staralibyśmy się utrzymywać kontakt, ale ty
nie potrafiłbyś mi dochować wierności. Pewnego dnia odwiedziłabym
cię niespodziewanie w akademiku i nakryła z rudowłosą dziewczyną.
- Hej, dlaczego zawsze ja mam być zły? Nigdy nie byłem
niewierny.
- Dlaczego jakoÅ› w to nie wierzÄ™? - Jej niebieskie oczy siÄ™
rozszerzyły.
- Nie wiem, ale to prawda. Mogę pokazać referencje.
- No dobrze, więc nasze drogi po prostu by się rozeszły. Potem
podczas wakacji Todd zalecałby się do mnie, a ty byś się złościł.
Walczylibyście o mnie, a ja uciekłabym z błyskotliwym
informatykiem poznanym w bibliotece.
- Czy zawsze moje życie musi być tak gorzkie i pełne
rozczarowań?
- Być może. Ale i ty w końcu kogoś znajdujesz. Starą pannę,
bibliotekarkę, która co wieczór do snu czytałaby ci Emily Dickinson.
- Wielkie dzięki.
- A tobie by się to podobało.
- Więc nadal mnie nienawidzisz?
101
RS
- Nie tak bardzo, jak powinnam.
Ryan obrócił kurczaka na patelni i pokręcił głową.
- Szkoda, że nie poznaliśmy się w innych okolicznościach.
Dlaczego nie poznałem cię na plaży, w supermarkecie lub na jakimś
przyjęciu?
- ProszÄ™, nie zaczynaj.
- Dlaczego? Przecież dobrze nam ze sobą. Wiedzieliśmy o tym
już na tamtej randce.
- Nie wiem, co tamtego wieczoru było prawdą, a co częścią
planu uwiedzenia mnie. Jaki ty naprawdÄ™ jesteÅ›?
- Staram ci się właśnie pokazać. - Jej wątpliwości były
uzasadnione. Choć mu się to nie podobało, musiał uszanować jej
obawy.
- To mi wystarczy. Uwierz, że nie jestem trudna i nie zachowuję
siÄ™ tak celowo.
- To tylko taki skutek uboczny?
- Mniej więcej.
- Teraz ty mi coś opowiedz o sobie. Znasz już historię mojego
tragicznego dzieciństwa.
Uśmiechnęła się i Ryana przebiegł dreszcz. Posiadała nad nim
tajemniczą władzę.
- Byłyśmy względnie szczęśliwe. Nie miałyśmy ani zbyt wiele
pieniędzy, ani nie chodziłyśmy do prywatnych szkół z mundurkami,
ale było nam dobrze.
- Twój ojciec umarł?
102
RS
Julie przez dłuższą chwilę się nie odzywała. Po raz pierwszy od
kiedy przyszła, sprawiała wrażenie skrępowanej. -Nie.
- Rozwody siÄ™ zdarzajÄ….
- Moi rodzice są nadal małżeństwem - wyznała. - %7łyją w
niekonwencjonalnym związku. Ojciec jest typem mężczyzny, który
nie potrafi nigdzie na dłużej zagrzać miejsca. Jest czarujący, zabawny,
ludzie do niego lgnÄ….
Wszyscy tylko nie ty, pomyślał Ryan, obserwując emocje
malujące się na jej twarzy. Najwyrazniej ojciec musiał ją zranić.
- Ojciec ciągle znika. Pojawia się na kilka tygodni ku radości
matki, która go uwielbia, zasypuje nas prezentami, opowiada o swoich
przygodach, angażuje się w nasze życie, a potem znika. Zawsze bez
uprzedzenia, zazwyczaj czyszcząc konto bankowe matki. Upływa
kilka miesięcy i znów się pojawia.
- Musiało ci być ciężko.
- Nigdy mi nie odpowiadał ten styl życia. Chciałam, żeby został
albo odszedł na zawsze. Kochałam go, kiedy był, a potem tak bardzo
cierpiałam, kiedy znikał. Nienawidziłam patrzeć na smutek moich
sióstr i łzy matki. - Usztywniła się, jakby stwierdziła, że zbyt wiele
powiedziała. - Teraz jest lepiej - dodała spokojnie. - Przestałam się
angażować.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]