[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Przerwał, w drzwiach pojawił się Jon Furhelle, rozejrzał się dookoła zaskoczony, ominął
kable, deski i wiadra z cementem, zajÄ…Å‚ wreszcie miejsce przy stoliku Skarphedina.
* Siedzisz tutaj? * Wciąż sprawiał wrażenie zdezorientowanego.
* Owszem, tu właśnie siedzę. * Skarphedin nie widział żadnego powodu, by zatrzymywać się
dłużej przy tej kwestii.
* Baruchu... eee... Jon. Sprawa została zamknięta, nie rozmawiamy teraz o sprawie,
zrozumiano?
Furhelle powoli skinął głową.
* Prywatnie jednak trochę się zastanawiam, dla własnej rozrywki. Ostatnie badania w
laboratorium. Było tam coś ciekawego?
* Nie, nic tam nie było. * Jon Furhelle patrzył na uwijających się robotników nieco
nieobecnym wzrokiem. * To jednak, że nic tam nie było, jest nad wyraz znaczące. Odciski
palców zdjęte z ciała odnalezionego w kontenerze nie zgadzają się z odciskami Bjornsona z
jego mieszkania.
Urojenia detektywa stają się rzeczywistością,
Arthur Krondal udziela mu dobrych rad,
on zaś blokuje się między piątym a szóstym
pokładem statku kosmicznego
Skarphedin siedział, wpatrując się w ścianę, jeszcze długo po odejściu Jona Furhelle; ściana?
Położą na niej kafelki? Nie, kamień, będzie dyskretnie i stylowo, to jednak nie ściana
stanowiła w tej chwili problem, a fakt, że Bjornson być może nie był wcale Bjornsonem;
istniała możliwość, że głowa Erika Bjornsona wciąż znajduje się na swoim miejscu, kim więc
była osoba odnaleziona w cysternie? Posłańcem z laboratorium? Tym Abrahamem
Grie*giem? Czy może kolejnym policjantem bardzo szczególnego rodzaju, którego zniknięcia
nie zgłoszono do tej pory?
Po raz kolejny zadzwonił na dyżurkę w komendzie policji.
Poprosił o rozmowę z Anitą Meer.
Lista dyżurów? Czy ktoś w ostatniej dobie nie stawił się do pracy? Bez powodu, jedna osoba?
Z grupy interwencyjnej? Jak się nazywa? Sevart Tobiassen? Adres? Podziękował Anicie
Meer za informacje, z Anitą nigdy nie było kłopotów, za to inni z komendy... Skarphedin
postanowił nie poddawać się starej irytacji, zanotował nazwisko i adres, czy to możliwe, że
właśnie tego Sevarta Tobias*sena znalezli w kontenerze? Mężczyzna zaginął trzy dni temu,
coś się jednak nie zgadzało. Radosny chłopiec", książka Bjornstjerne Bjornsona odnaleziona
w śmietniku na przystani Granli, odwołanie do strony informującej o zwłokach w cysternie na
Rodexlokka, zabawa w zgadywanki nie miałaby żadnego sensu, jeśli to nie Bjornson tam
leżał, co jednak z odciskami palców?
Jon Furhelle był zupełnie pewien.
W mieszkaniu Bjornsona znaleziono w bardzo intymnych miejscach i na przedmiotach
osobistych odciski palców. %7ładen z nich nie okazał się jednak identyczny z odciskami
zdjętymi z ciała. Podrapał się w klatkę piersiową i zdławił kichnięcie, będzie miał nad czym
pracować wieczorem i w nocy, powinien chyba jechać do domu i się przebrać? Nie,
wykluczone, byłoby to głupie posunięcie, musiał jak najdłużej pozostać w ukryciu, a to
miejsce idealnie się do tego nadawało. Na jego stole postawiono nowe sosjerki, teraz mógł
skinąć głową, pełnia smaku, wyjątkowy aromat zaczynał nabierać kształtów; Fredric
uśmiechnął się radośnie, spoważniał jednak natychmiast, gdy detektyw wyznaczył mu nowe
zadanie; usłyszał poza tym, że najlepsi kucharze na świecie są szczupli, nie zaś grubi, czy
rozumie to? Fredric mógł tylko skinąć głową, ale jego zamiłowanie do martwych języków,
czy było tylko dziwnym zbiegiem okoliczności? Skarphedin wyprostował się, jeśli było tak,
że jego psychoza przebiegała równolegle do rzeczywistości, to nie będzie się już nad tym
dłużej zastanawiał, wystarczy, czuł się bezpiecznie, siedząc w tym miejscu.
* Fredric! * krzyknÄ…Å‚.
Fredric wybiegł szybko z kuchni.
* Fredricu * uśmiechnął się chytrze Skarphedin, bębniąc bezgłośnie palcami w blat stołu *
wymyśliłem nazwę. Dla restauracji. Co sądzisz o Kasserollen"? Proste i norweskie, nie
uważasz?
Twarz Fredrica promieniała.
* Wiesz co * powiedział * dziś w nocy śniła mi się nawet nowa restauracja. Zniło mi się, że
nazywała się Kasserollen"! Dziwne, prawda?
Skarphedin znów poczuł nieprzyjemną lekkość, uniósł się na kilka centymetrów z krzesła, ale
szybko na nie opadł.
* A więc niech będzie Kasserollen" * wymamrotał.
Siedział przez chwilę z głową ukrytą w dłoniach, zacisnął jednak szczęki i przejrzał swoje
notatki, zbliżała się szesnasta, miał się wkrótce spotkać z Arthurem. Naziści? Czy Knorr
faktycznie należał do takiej grupy, a jeśli tak, co mogło to oznaczać? Jak mógł to sprawdzić?
Może mężczyzna był infiltratorem? Z jednostki do spraw grup zorganizowanych? Czy to
dlatego rozkazano im zakończyć śledztwo? Czy Knorr był szczególnym typem policjanta
realizującego szczególną misję? Poczuł, jak serce zaczyna mu bić szybciej. Coś
mogło w tym być. Czy zna kogoś z jednostki do spraw grup zorganizowanych? Kogoś, komu
mógłby ufać, a kto ma dostęp do akt? Co ze starym łowcą komunistów Finnsrudem? Był
nieprzyzwoicie konserwatywny i miał klapki na oczach, potrafił jednak być sympatyczny;
Finnsrud kiedyś, pięć albo siedem lat temu, pomógł jemu i Lise rozwiązać jakiś problem w
związku z ich uprawą warzyw, był bardzo zdolnym ogrodnikiem*amatorem.
Znów wykonał telefon.
Finnsrud wciąż pracował w tym samym miejscu.
Siedział w archiwum.
Skarphedin zamruczał z zadowolenia, archiwum, stary Finnsrud nie mógłby być w lepszym
miejscu. Umówił się z nim w archiwum na kolejne przedpołudnie; niewiele osób miało do
niego dostęp, ale Skarphedin wiele lat temu dostał przepustkę jako jeden z nielicznych
funkcjonariuszy Policji Kryminalnej, z uwagi na swój prestiż oraz brak zaangażowania w
sprawy polityczne; mruczał i próbował dressingu z oliwą przyrządzonego przez Fredrica;
dressingu przeznaczonego do carrpaccio z ryby, słodkowodnej, był jednak trochę zbyt mdły,
może dodać odrobinę octu z kwiatu czeremchy? Przyniesie butelkę tego specyfiku z domu,
kiedy następnym razem tam wpadnie. Wstał od stołu. Pożegnał się wesoło z robotnikami,
którzy mieli zamiar pracować całą noc, i przystanął na chwilę na Frognerveien, po czym
złapał wolną taksówkę.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]