[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zielone oczy...
-....które są złoto- brązowe,gdy moje oczy się zmieniają.
-Sprytnie.
-Tak myślałem.
Wrócili do rozmowy, gdy przyniesiono im zamówione dania. - Simon, tego łapacza słońca musisz
mieć gotowego dla Jamiego na czwartek.- Emma pogroziła swoim widelcem Simonowi. Grozne
wrażenie popsuła krewetka, która z niego spadła na stół z plaśnięciem.
Rozejrzała się ukradkiem wokół i podniosła ją, wsadzając do ust, ku rozbawieniu Maxa.
-Jejku, Emma. Pracuje nad tym dobrze? Simon prawie, że zajęczał, ale Becky mogła ujrzeć na
jego twarzy skrywany uśmiech.
-Lepiej pracuj, bo Jamie pourywa nam łby, jeśli to nie będzie gotowe na jego rocznicę. Wtedy
Mary będzie urażona, a my znajdziemy go gdzieś porzuconego na drodze i poranionego.
Simon parsknął. -Będzie zrobione.
-Dobrze.
Simon odwrócił się w kierunku Maxa z poważnym wyrazem twarzy. Hej, Max, zapomniałem
spytać... dostałeś maila od Sheri?
-Nie wiem, nie sprawdzałem jeszcze dzisiaj. Czego ona chce?
Emma odwróciła się i spojrzała na Maxa wyczekująco, z uniesioną ku górze brwią.
-Kim, do cholery, jest Sheri?
Max skrzywił się. Pamiętasz, jak mówiłem ci, że są dwie kobiety, które przemieniłem parę lat
temu?
-Tak.- wyciedziła Emma, krzyżując ręce na piersi.
-Sheridan Montgomery jest jednÄ… z nich.
-To ta, której historii nie możesz mi opowiedzieć?
-Dokładnie, bo jeśli bym ci powiedział, musiałbym cię zabić.
Emma zmarszczyła brwi. -Jeślibyś mnie zabił, nie miałbyś żadnego bzykanka.-zmarszczyła nos.-
A jeśli miałbyś, to to byłoby naprawdę chore.
Simon parsknął śmiechem, prawie dławiąc się winem; Becky, chichocząc, poklepała go po
plecach.
-Emmo!- jęknął Max, śmiejąc się i obracając się z powrotem do Simona. -To czego ona chce?
-Prosiła o pozwolenie na przyłączenie się do Dumy.
-Czy mówiła może, że jej problem jest nadal problemem?
-Ma nadzieje, że nie, ale ja nie jestem aż takim optymistą.
-Co to za problem? I nie mów mi, że nie możesz powiedzieć, bo jesteś tym, który to spowodował.
Dwaj mężczyzni spojrzeli na siebie i skrzywili się. Simon wzruszył ramionami.
-Była wykorzystywana przez byłego faceta, który wciąż ją prześladuje. Szuka wśród nas
schronienia.
-Razem z Maxem chcemy jej zaoferować miejsce w Dumie.
Becky i Emma spojrzały po sobie z szeroko otwartymi oczami.
-A dlaczego ona już nie jest częścią Dumy?- Emma zmarszczyła brwi.
-Odmówiła. Powiedziała, że nie chce sprowadzać na nas kłopotów. A odkąd Jonathon był Alfą i
zaakceptował to, nie mogliśmy nic z tym zrobić.
-Och. Więc mówię żebyśmy ją przyłączyli. Tak długo, jak nie jest kolejną Livią wszystko
powinno wypalić.
-Zgadzam się. Jestem pewna, że znajdziemy sposób by ją obronić, jeśli jej były się pojawi.
Dwaj mężczyzni zaczęli cicho dyskutować o tym jak wprowadzić Sheridan w szeregi Dumy i
jednocześnie minimalizując niebezpieczeństwo. Emma i Becky cicho ich obserwowały i słuchały.
Becky była trochę zaniepokojona słysząc, jakich rzeczy próbował były Sheri by ją dorwać.
Brzmiał na poważnie chorego psychicznie. Miała jedynie nadzieję, że będą w stanie obronić
biednÄ… dziewczynÄ™.
Becky odwróciła się do Emmy, gdy dwaj mężczyzni kontynuowali rozmowę o Sheri, długo po
tym, jak skończyli główne dania.
-Więc, myślałam o tym, by przemalować ściany w kuchni Simona na purpurowe. Co o tym
myślisz, Em?
-Dawaj różowy- chytrze uśmiechnęła się Emma i spojrzała z ukosa na Simona.
-Różowy? Naprawdę? - Becky zauważyła ,że Simon i Max uśmiechają się do siebie.-Myślałam,
że może użyję tej samej tapety, która mamy w sklepie. Co myślisz?
-Proszę, przestań.- Simon wyrzucił swoje ręce w górę w geście kapitulacji. -Będziemy grzeczni.
Nigdy więcej biznesowych rozmów na temat Dumy przy kolacji, obiecuję.
-Nie podoba ci się tapeta w sklepie, Simon?- Becky zmrużyła oczy.
-Czy określenia typu fu , ble , ygh lub ohyda coś ci mówią?
W tym momencie Emma się zadławiła, więc Max poklepał ją po plecach. Natomiast Becky po
prostu skrzyżowała ręce na piersi i uniosła brwi, patrząc na Simona.
-Tak? Więc powiedz po prostu, co jest nie tak z tapetą w sklepie?
-Jak to się zaczynało?- Simon zaczął gładzić swoją brodę w zamyśleniu. -To jest różowe. I
kwieciste. I frou-frou. I różowe. Głównie różowe. A kwiatuszki tylko podnoszą ohydną skalę do
około dziesięciu.
Becky spojrzała na niego gniewnie a Siomon zadrżał teatralnie.
-Wybrałam tę tapetę.
-W tym wypadku, dziękuję Ci, Boże, że mój dom jest już urządzony.
Becky była oburzona, ciężko oddychając, jednocześnie będąc rozbawioną, gdy Simon ułożył
błagalnie swoje z kpiącym uśmiechem.
-Umieszczę skrawek tej tapety nad łóżkiem.
-Nigdy już nie będę miał twardego.-wymamrotał. - Nie możesz zamiast tego umieścić tam
plakatu z Jessicą Albą? Ał!- uśmiech Simona znikął, gdy Becky uderzyła go w ramię.
-Dupek.
Kelner wrócił i zabrał ich talerze. Emma z Maxem zamówili na spółę kawałek sernika,
podczas gdy Becky wzięła dla siebie tiramisu, a Simon tylko kawę.
Becky próbowała skupić się na swoim deserze, ale Simon patrzył na nią znad swojej
filiżanki; gorąco w jego spojrzeniu sprawiło, że puls jej przyspieszył. Zrobiła do niego głupią
minę, mając nadzieję, że się zaśmieje i odwróci do Maxa. Zamiast tego, mrugnął do niej a jego
uśmiech był tak pełen szczęścia, że nie miała serca drażnić się z nim.
ROZDZIAA PITY
[ Pobierz całość w formacie PDF ]