[ Pobierz całość w formacie PDF ]
na którym stał elektryczny czajnik, i zajęła się przygotowywaniem herbaty.
Przez długą chwilę była tak skupiona na tej czynności, jakby zapomniała, że
nie jest sama.
Rozumiem, co chcesz mi powiedzieć odezwała się wreszcie,
38
R
L
T
wlewając wrzątek do kamionkowego imbryczka. W kuchni zapachniało
kwiatami lipy. I jestem jak najbardziej za tym, żeby Teo cię poznał. Ale nie
pozwolę, żebyś rozegrał to w sposób, który narazi czteroletniego chłopca na
jakikolwiek stres. Owszem, przemyślę twoją propozycję przeprowadzki,
porozmawiam z Teem. Ale nie jestem twoją podwładną, więc nie wydawaj mi
rozkazów.
Nigdy nie uważałem cię za swoją podwładną. Stanął tuż za nią, tak
blisko, że poczuła ciepło jego oddechu na policzku. I nigdy nie traktowałem
cię jak podwładnej.
Obróciła się i chciała coś powiedzieć, ale słowa zamarły na jej wargach.
Stała tylko, schwytana pomiędzy kuchennym blatem a mężczyzną, który
jeszcze poprzedniego dnia był zaledwie wspomnieniem.
Pachniała tak, jak zapamiętał świeżo i dziko, niczym młody las po
wiosennej ulewie. Patrzyła na niego czujnie, wyczekująca, nieruchoma, jeśli
nie liczyć lekkiego drżenia warg. Bliskość jej ciała przeszyła go dreszczem,
nagłym i potężnym jak grom zwiastujący nadciągającą nawałnicę. Zamknął
oczy, zabierając w swoją ciemność jej obraz rozpuszczone włosy spływały
na jej ramiona, falując lekko niczym jasna, spokojna rzeka. Ubrana była po
domowemu, w szarą tunikę i ciepłe legginsy; miękki materiał otulał
delikatnym, zmysłowym dotykiem jej kobiece kształty.
Zanurkował w jej zapach jak w wir szaleństwa. Chociaż się nie
poruszył, jego myśli sięgnęły po nią z gwałtowną zuchwałością. Widział, czuł
niemalże, jak jego dłonie obejmują smukłą talię Avy. Ona oplata jego kark
ramionami, on unosi jÄ…, opiera o kuchenny blat, ruchem bioder przynagla,
żeby rozchyliła dla niego uda. Jego ręce wdzierają się pod jej ubranie, od-
najdują ciepłą gładkość ciała, dłonie zamykają się na rozkosznie ciężkich
krągłościach piersi...
39
R
L
T
Gdy uniósł powieki i napotkał jej wzrok zamglony tęsknotą, wiedział,
że przepadł był jak żeglarz w niewidzialnych sidłach syreny. Pochylił się i
przycisnął wargi do jej ust, a kiedy rozchyliła je z niemym westchnieniem, jej
słodycz przeniknęła go, olśniła jak uderzenie błyskawicy. Nawałnica była
coraz bliżej.
Zmusił się, żeby przerwać pocałunek.
Nie zamierzam ci rozkazywać powiedział, mierząc ją
pociemniałym spojrzeniem. Zamierzam dać ci wybór. Albo zrzekniesz się
praw do opieki nad Teem na rzecz jego greckiej rodziny... albo do tej rodziny
dołączysz i przeprowadzisz się na Mykonos. Jako moja żona.
Ava nie bardzo wiedziała, ile czasu minęło od chwili, gdy za Jannisem
zamknęły się drzwi i ucichł w oddali dzwięk odjeżdżającego samochodu.
Stała przy oknie, ściskając w dłoniach kubek lipowej herbaty, i bezskutecznie
usiłowała zebrać myśli.
Jannis Takis zaproponował jej małżeństwo. Nie sądziła, żeby cokolwiek
mogło bardziej ją zdumieć. Co prawda, nie została poproszona o rękę w
tradycyjny, uroczysty sposób, a rozmowę, którą przed chwilą odbyła z
Jannisem, trudno było nazwać oświadczynami. Usłyszała raczej ultimatum.
Jeżeli chciała nadal być obecna w życiu synka, musiała poślubić Jannisa. Na
podjęcie decyzji dał jej dwa dni.
Małżeństwo miało służyć ochronie interesów Thea, i być czysto
zdroworozsądkowym układem, porządkującym, w obliczu prawa i w oczach
opinii publicznej, relacje pomiędzy aktualnym właścicielem Takis Shipping i
jego następcą. Tak przedstawił to Jannis. Ava nie miałaby żadnych
wątpliwości co do jego czysto zdroworozsądkowych intencji, gdyby tuż
przed ich sformułowaniem nie przyparł jej do kuchennego blatu i nie zaczął
całować jak szaleniec. Wspomnienie tego pocałunku sprawiło, że
40
R
L
T
uśmiechnęła się sama do siebie, czułym, rozmarzonym uśmiechem.
Powoli popijając rozgrzewający, pachnący latem napar, sprzątnęła ze
stołu, pogasiła światła i weszła po schodach na pięterko. Zajrzała do pokoiku
[ Pobierz całość w formacie PDF ]