[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Jest jeszcze problem z czwartym członkiem ekipy Sobieradzkiego... - zauważyłem. - Jeśli
zostanie schwytany i trafi do więzienia...
- Nie zostanie schwytany - po twarzy prezydenta przebiegł cień. - Moi ludzie dopadli go koło
śluzy. Zaczął strzelać pierwszy... Pogrzebano go w lesie.
- Zluza - mruknąłem. - To wyjaśnia ten nagły przybór wody. Zjedliśmy po pączku i popiliśmy
herbatą. Pożegnaliśmy się i wysiedliśmy. Półciężarówka ruszyła cicho i zniknęła w mroku.
Deszcz przestał padać. Dniało. Popatrzyłem na zegarek. Czwarta rano.
- W drogę - zarządził pan Tomasz wskazując samochód.
Wracałem z zakupami, gdy nieoczekiwanie spostrzegłem, że światła w oknach kamieniczek
przy staromiejskim rynku lekko przygasły. Czyżby ktoś bawił się piłą ultradzwiękową?
Przyśpieszyłem kroku. Szef siedział na fotelu i czytał gazetę. Położyłem siatkę na stole. Nagle
żarówka znowu przygasła.
- Co się dzieje z tym światłem? - zdziwił się Pan Samochodzik. Zastukałem energicznie w
drzwi łazienki. Zazgrzytał zamek i Zosia wyszła ze środka.
- Drogie dziecko - zacząłem przemowę moralizatorską - piła ultradzwiękowa to bardzo
niebezpieczne narzędzie. Zwłaszcza w rękach niedoświadczonego użytkownika...
Uśmiechnęła się, a potem wyciągnęła dłoń. Sztabka, którą wynieśliśmy z podziemi, została
niezbyt fachowo przecięta na trzy części.
- Pomyślałam sobie, wujkowie, że wam też się coś należy za udział w spisku - uśmiechnęła się
promiennie.
Podrzuciłem swój kawałek. Złoto, ciężkie, połyskliwe. Upuściłem je na lastrykowy parapet.
Powietrze wypełnił piękny czysty dzwięk. Pan Tomasz uśmiechnął się szeroko, ale po chwili
jego oblicze ściągnęło się.
- Co się stało? - zaniepokoiłem się.
- Mamy problem, Pawle. Właśnie pomyślałem, co my napiszemy w raporcie dla ministra?
ZAKOCCZENIE
Siedziałem wygodnie w fotelu i oglądałem telewizyjne "Wiadomości". W Turcji ofensywa
przeciw Kurdom, w Bośni odkryto kolejne masowe groby. Prezydent odznaczył dziś Krzyżem
Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski... Popatrzyłem sennie na ekran. Pan Samochodzik w
ciemnym garniturze wyglądał niezwykle dostojnie. Prezydent przypiął mu na piersi błyszczący
order, przepasał szefa barwną wstęgą i uścisnął jego dłoń. Przez chwilę wydawało mi się, że
mrugnął do pana Tomasza porozumiewawczo, ale to było chyba tylko złudzenie...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]