[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dzień dobry i do widzenia.
- A potem szlocha pół nocy, bo myśli, że ją
nienawidzisz.
Blondyn wytrzeszczył oczy.
- Co takiego?
- Dlatego Stevie chce rozkwasić ci nos - wyjaśnił
Eb. - Zawsze był bardzo opiekuńczy w stosunku do
matki.
Dallas odetchnÄ…Å‚ z ulgÄ….
- No proszę! Kto by pomyślał? Czyli Jess jedynie
udaje niezainteresowaną? - Wetknął ręce do kieszeni
i oparł się o ścianę. - Pewnie nie ma szansy, żeby
zdradziła Lopezowi nazwisko kapusia?
- %7ładnej. - Eb przyjrzał się uważnie przyjacielo
wi. - Martwisz siÄ™...
Diana Palmer
135
- Oczywiście, że tak. Widziałem pokłosie Lo-
pezowej zemsty. Ale wiesz, co mnie najbardziej
przeraża? - spytał. - To, że jeśli ktoś gotów jest
poświęcić swoją wolność lub życie, żeby cię dopaść,
to na ogół osiąga cel. %7ładna ilość zabezpieczeń
nie powstrzyma zdeterminowanego zabójcy.
- My będziemy wyjątkiem, który potwierdza re
gułę - rzekł Eb. - Słuchaj, jedzmy do Parksa. Może
wie, jak się skontaktować z tym Meksykaninem,
który w latach osiemdziesiątych walczył w grupie
Van Meera i Diega Laremosa. Pózniej gość przenik
nął do paru karteli narkotykowych i próbował rozbić
je od środka.
- Grupą, o której mówisz, kierował J.D. Bre-
ttman. - Dallas uśmiechnął się szeroko. - Dziś
Brettman jest sędzią sądu okręgowego w Chicago.
Wyobrażasz sobie?
- Podobno Van Meer mieszka z żoną i dziećmi na
ranczu w Górach Skalistych. A Laremos? Nie wiesz,
co z nim?
- Przeszedł na emeryturę i osiadł z rodziną na
Jukatanie. - Dallas pokręcił głową. - Byli młodsi od
nas, kiedy zaczynali, i dorobili siÄ™ pokaznych fortun.
- Tak, wtedy praca najemnika wyglądała zupeł
nie inaczej. Czasy się zmieniły. Nam nigdy nie
uszłoby na sucho to, czego oni się dopuszczali.
- Ebenezer sprawdził, czy ma w kieszeni kluczyki
samochodowe. - Cyrus zaprzyjaznił się z Laremo-
sem, kiedy kilka lat temu dostał zlecenie od miesz
kającego w Cancun bogacza. Może poznał wtedy
136 PORA NA MIAOZ
tego meksykańskiego agenta, który pomógł uwolnić
kumpla Laremosa z rÄ…k porywaczy.
- Znam tego kumpla? - spytał Dallas, kierując się
ku drzwiom.
- Nie wiem, ale na pewno o nim słyszałeś. Canton
Rourke.
- O kurcze! Pan Software! Gość, który stracił cały
majątek, musiał zacząć wszystko od nowa, a teraz ma
potężną firmę wymienianą w Fortune 500?
- Tak. Okazuje się, że teściowie Rourke'a to
profesorowie uniwersyteccy, miłośnicy sztuki Ma
jów, którzy latem jeżdżą na Jukatan na wykopaliska.
To długa historia. W każdym razie człowiek, o które
go mi chodzi, ten, który uwolnił Rourke'a, czasem
bierze różne zlecenia. Myślę, że bardzo by nam się
przydał.
- Może ma jakieś użyteczne kontakty?
- Może. - Zająwszy miejsce za kierownicą, Eb
przekręcił kluczyk w stacyjce. - Na zlecenie rządu
meksykańskiego facet przeniknął do narkotykowego
podziemia i doprowadził do aresztowania wielu waż
nych ludzi. Tacy jak on na ogół giną. To, że jemu
udało się przeżyć, świadczy o jego inteligencji,
sprycie, umiejętnościach i farcie.
- Masz rację, przydałby nam się ktoś taki. Na
wet jeśli DEA zdołała umieścić swoich szpiegów
w strukturach organizacji Lopeza, wÄ…tpiÄ™, aby ze
chciała podzielić się z nami wiadomościami, jakie
otrzyma.
- Dlatego liczę na Parksa. Cyrus niechętnie wraca
Diana Palmer
137
do przeszłości, ale myślę, że w tej sytuacji nie
odmówi nam pomocy.
- Szkoda, że rękę ma niesprawną.
- Na szczęście zawsze używał drugiej.
Parks stał z rękami skrzyżowanymi na piersi,
w kapeluszu zsuniętym nisko na czoło, z nogą opartą
o poręcz bramy zamykającej boks, w którym jego
młody zarządca Harley aplikował leki rocznemu
bykowi. Na dzwięk zbliżających się kroków obejrzał
siÄ™ przez ramiÄ™.
- Wybraliście się na wycieczkę krajoznawczą?
- spytał, przeciągając słowa. Zaciekawiony powo
dem nieoczekiwanej wizyty, zmrużył oczy.
- Akurat dziś nie - odparł Eb. - Dziś potrzebuje
my nazwiska.
- Czyjego?
- Faceta, który pracował z twoim kumplem Die
go Laremosem. Może udałoby mu się przeniknąć do
organizacji Lopeza.
Cyrus uniósł brwi.
- Chodzi o Rodriga? Chyba oszalałeś!
- Dlaczego?
- Laremos twierdzi, że facetowi odbiło. Popadł
w niełaskę. Nikt go nie chce zatrudniać, nawet do
najcięższych zadań.
- Czym się naraził? - spytał Dallas. Zauważył, że
młodzieniec w boksie podniósł głowę i bezwstydnie
przysłuchuje się rozmowie.
- W zeszłym roku spowodował na Jukatanie wy
padek wojskowego śmigłowca. Pózniej u wybrzeży
PORA NA MIAOZ
138
Cozumel wysadził w powietrze wart miliony dola
rów ładunek kokainy, który władze usiłowały skon
fiskować. Jakby tego było mało, rozbił w pościgach
kilka wynajętych wozów, porwał samolot i włamał
się do rządowych pomieszczeń, z których zabrał parę
tajnych dokumentów i supernowoczesne urządzenia
podsłuchowe, jakich nigdzie nie można kupić, chyba
że się jest gliniarzem. Potem wpadł w szał w barze
[ Pobierz całość w formacie PDF ]