[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- A jeśli martwisz się o Tima, to mogę cię uspokoić,
że nie grozi mu żadne kalectwo.
Zawstydziła się i jeszcze bardziej zaczerwieniła,
kiedy dotarło do niej, że tak mało myśli poświęciła Timowi
i jego wypadkowi. Jestem zapatrzona tylko w siebie,
zbeształa się w duchu.
Zauważyła, że Mart nadal nie pije swojej kawy,
chociaż uparł się, żeby zamówiła dla siebie jeszcze jedną.
Była w połowie drugiej filiżanki, kiedy przyszło jej do
głowy, że chyba zatrzymał się specjalnie dla niej.
Serce jej podskoczyło, płuca jakby skurczyły się i
nie mogła złapać oddechu. Po prostu jest śmieszna!
Tak jakby Mart nie miał ważniejszych spraw od jej
kawy!
Co się właściwie z nią dzieje? - zastanawiała się,
kiedy opuścili hotel i wracali do auta. Czy jest taką idiotką,
żeby uzurpować sobie prawo do poufałości z Mattem na
płaszczyznie prywatnej? Co jej strzeliło do głowy? Jest dla
niego tylko jedną z jego pracownic, nikim więcej.
Właśnie doszli do samochodu i Nicola zbliżyła się
do niego w tym samym czasie, kiedy Matt wyciągnął rękę,
żeby otworzyć jej drzwi.
Wystarczyła jedna chwila i w zetknięciu z jego ręką
poczuła przepływające i wibrujące w ciele pożądanie.
Drżąca, odsunęła się od niego. Kiedy wsiadła do
114
samochodu i przypadkowo zobaczyła swoje odbicie w
bocznym lusterku, ujrzała w nim wielkie pociemniałe oczy
i bardzo blade policzki. Drżały jej usta, więc odwróciła
głowę od Matta i pochyliła ją w dół, żeby włosy choć
trochę zakryły jej twarz.
Ucieszyła się, kiedy zapytał, czy nie przeszkadza jej
muzyka, ulżyło jej, że nie musi prowadzić z nim
towarzyskiej rozmowy. Rozmyślnie nie odwracała głowy,
udając zainteresowanie monotonnym krajobrazem, który
mijali, ale i tak od czasu do czasu nieświadomie odwracała
się w jego stronę i patrzyła łakomie na niego, koncentrując
wzrok na jego postaci... na jego ciele... lub choćby na tym,
jak trzyma ręce na kierownicy. I za każdym razem
świadomość jego obecności stawała się tak namacalna, że
miała wrażenie, iż czuje dotyk Matta na swoim ciele...
Dojeżdżając do hotelu, w którym miała się odbyć
konferencja, modliła się, żeby weekend był rzeczywiście
tak wypełniony zajęciami, jak mówił Matt, i żeby nie miała
na nic więcej czasu.
Tak bliski kontakt z Mattem osłabił ją fizycznie i
emocjonalnie do tego stopnia, że kiedy w końcu wysiadła z
samochodu, z trudem trzymała się na nogach.
Koncentrując się nad stanem swojego ducha i nad
tym, co się z nią dzieje, nie zauważyła podchodzącego do
niej Matta. Zanim się spostrzegła, objął ją ramieniem.
- Na pewno dobrze się czujesz?
Zdegustowana sobą, nie odważyła się spojrzeć mu w
twarz, bojąc się, że wyczyta prawdę z jej oczu.
Pokiwała tylko głową i wymamrotała:
- To tylko choroba lokomocyjna - skłamała. - Za
chwilę mi przejdzie.
Matt zmarszczył brwi, a w niej serce zamarło. Co on
115
teraz o niej myśli? Na pewno żałuje, że namówił ją na
udział w konferencji. Daleko jej do wizerunku sprawnej i
kompetentnej biznesmenki.
Jej obawy potwierdziły się, kiedy po chwili wahania
Mart powiedział spokojnie:
- Posłuchaj, jeżeli nie czujesz się dobrze...
- Zaraz mi przejdzie, naprawdę - zapewniła i ruszyła
w kierunku głównego wejścia, modląc się w duchu, żeby w
jakiś sposób uwolnić się od obsesyjnych myśli i przywołać
się do porządku.
W zatłoczonym holu było tak gorąco i gwarno, że w
pierwszej chwili Nicola lekko się cofnęła. %7łyjąc i pracując
w wiejskim środowisku, zapomniała, jak przytłaczający i
onieśmielający może być taki ogromny tłum ludzi.
Dopiero gdy Mart położył rękę na jej ramieniu,
poczuła się pewniej.
- Zaczekaj tutaj. Zaraz nas zamelduję i wezmę nasze
klucze, a potem udamy się wprost do sali konferencyjnej.
Przecież on robi to, co należy do moich
obowiązków, pomyślała Nicola, patrząc, jak Matt
przedziera się do recepcji. Kiedy dotarł w końcu do
okienka, gdzie również kłębił się tłum, w cudowny sposób
wyrosła przed nim recepcjonistka i gorliwie się nim zajęła.
Widząc, jak obca kobieta uśmiecha się do niego, Nicola
skręcała się z zazdrości, po czym, zażenowana swoim
zachowaniem, szybko odwróciła głowę.
Zapragnęła z całego serca, żeby zamiast Matta był tu
z nią Tim. Obcowanie z Mattem przysparzało jej więcej
smutku niż radości, więcej goryczy niż przyjemności.
- Twój klucz...
Podniosła głowę, gdy raptem ktoś ją popchnął z tyłu.
Poleciała prosto na Matta, poczuła jego palce zaciskające
116
się na ramieniu, jego ciepły oddech...
- Istny dom wariatów - rzucił lekko zirytowanym
głosem. - Chodzmy prosto do sali konferencyjnej. -
Przytrzymując ją, spojrzał na zegarek. - I tak
wkrótce powinniśmy tam być.
Nie puścił jej, kiedy torowali sobie drogę w tłumie.
Towarzyszyła jej paląca świadomość ręki Matta na jej
ramieniu.
Dochodzili na miejsce, kiedy ich zatrzymano i
wręczono foldery informacyjne oraz identyfikatory, a
następnie skierowano do dużego pomieszczenia, gdzie
odbywał się lunch na stojąco.
Zaraz po wejściu jakiś mężczyzna zawołał Marta.
Nicola chciała się odsunąć, ale ku jej zdumieniu Mart
zatrzymał ją przy sobie.
- To Nicola Linton, jedna z moich pracownic -
przedstawił ją mężczyznie, który okazał się być inżynierem
wodno-lądowym.
Mężczyzni wdali się w rozmowę, a Mart, jak
zauważyła Nicola, kurtuazyjnie zabiegał o włączenie jej do
dyskusji, która dotyczyła głównie powiązań między
ochroną środowiska a przyszłością inżynierii wodno-
lądowej.
Zgodnie z przewidywaniami Marta, wszystko
potoczyło się w zawrotnym tempie. Ostatnie spotkanie
skończyło się o szóstej wieczorem i dopiero wtedy mogli
się udać do swoich pokojów. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centurion.xlx.pl