[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zwłaszcza za to, że jesteś moją przyjaciółką. Zadzwonię do ciebie po
powrocie.
- Będę czekała. - Hanna ruszyła do wyjścia. - Bądz szczęśliwa.
Uśmiechnęła się, otworzyła drzwi i odwróciła się, szepcząc: - Kocham
ciÄ™, staruszko.
- Ja cię też kocham. - Pożegnalnemu uśmiechowi Maggie
towarzyszyły łzy wzruszenia.
Pona & Polgara
ous
l
anda
sc
ROZDZIAA PITY
Ucieczka się powiodła, Justin jej nie wytropił i Hanna z
westchnieniem ulgi zamknęła za sobą drzwi mieszkanka Maggie. Jednak
niepokój powrócił po chwili ze zdwojoną siłą.
Zdenerwowana nasłuchiwała, czy lada moment Justin nie zastuka do
drzwi (i po trosze pewnie liczyła na to). Skarciła się za to w myśli i
postanowiła, że nie da się zwariować. Powiesiła sukienkę Maggie w
szafie, po czym rozebrała się i wzięła szybki prysznic. Następnie,
włożywszy nocną koszulę i szlafrok, zabrała się do pakowania swoich
rzeczy, bo rano planowała wyruszyć w powrotną drogę do Filadelfii.
Zapewniała się raz po raz, że bynajmniej nie ucieka przed Justinem,
dobrze przy tym wiedząc, że okłamuje samą siebie. Jednocześnie była
święcie przekonana, że ten napalony podrywacz nie będzie jej do
niczego zmuszał i w żadnym wypadku nie skrzywdzi. Dlaczego była
taka pewna, że Justin nie zrobi nic wbrew jej woli? Nie umiała na to
odpowiedzieć - po prostu to wiedziała, i kwita.Dobrze, więc jeśli nie
ucieka przed Justinem, to przed czym ucieka, bo przecież stara się jak
najszybciej wziąć nogi za pas? Ten facet pociągał ją fizycznie jak żaden
inny. Nigdy dotąd nie pragnęła tak mężczyzny, jego dotyku,
pocałunków, jego całego...
I budziło to w niej lęk.
Naprawdę bała się Justina Graingera.
Nie fizycznie. Emocjonalnie.
O ile była przeświadczona, że Justin nigdy nie skrzywdzi jej
fizycznie, o tyle miała zupełną pewność, że może zniszczyć ją
emocjonalnie.
Ostrzegano ją przed nim. Sam zresztą mówił, że jest zakałą rodziny.
Nie bez powodu Mitch prosił Maggie, aby powiadomiła przyjaciółkę,
Pona & Polgara
ous
l
anda
sc
jaki z niego numer.
Być może nawet Mitch porozmawiał od serca z swoim niesfornym
bratem, bo była już druga w nocy i Justin ani nie dobijał się do niej, ani
nie telefonował.
Była druga, a Hanna, od dawna w łóżku, nie zmrużyła jeszcze oka.
Rzecz jasna fakt, że nie mogła zasnąć, nie miał nic wspólnego z brakiem
znaku życia od Justina. Absolutnie nie czuła się zawiedziona,
rozczarowana czy... psiakrew, trochę zlekceważona.
Westchnęła. Dziwnie często wzdychała tej nocy.
Około czwartej nad ranem, a dokładnie o czwartej czternaście, co
pokazywał budzik, Hanna doszła do wniosku, że Justin po prostu bawił
się nią i bezczelnie wodził za nos. Możliwe, że zalecał się do niej na
złość swemu bratu, dla kawału.
Jeśli tak rzeczywiście rzecz się miała, musiała przyznać, że trafił w
dziesiątkę. Mitch dał się nabrać. Sęk w tym, że ten celny strzał ugodził
rykoszetem HannÄ™.
To była jej wina. Z całym rozmysłem, kompletnie zatraciwszy
instynkt samozachowawczy, weszła do zastawionej pułapki. I dobrze jej
tak, zasłużyła sobie na tego emocjonalnego kopniaka. Zresztą od
początku miała świadomość, że umizgi Graingera miały na celu wy-
Å‚Ä…cznie seks.
A więc do diabła z Justinem Graingerem! Zapomni o nim
natychmiast, jak tylko znajdzie się znów w Filadelfii, wśród znajomych i
przyjaciół, tam gdzie pracuje, gdzie naprawdę żyje.
Z drugiej strony przydałoby się przed wyjazdem trochę odpoczynku.
Czekała ją długa jazda na lotnisko. Zpij, głupia, bo rano będziesz
nieprzytomna - zbeształa się, dusząc w sobie bolesną pustkę i choć
gorzkie łzy piekły ją pod powiekami, starała się nie przyjmować tego do
wiadomości.
Budzik zadzwonił o siódmej, mniej więcej w godzinę i dwadzieścia
minut po tym, jak wreszcie udało jej się zasnąć.Pojękując i klnąc na
zmianę, zwlokła się z łóżka i poczłapała do łazienki. Mimo że
wieczorem brała prysznic, ściągnęła z siebie koszulę i weszła pod
strumień letniej, orzezwiającej wody.
Trochę ja to otrzezwiło, ale tylko trochę. Umyła zęby, pokryła
Pona & Polgara
ous
l
anda
sc
warstewką korektora cienie pod oczami, posmarowała twarz kremem
nawilżającym, nałożyła trochę różu na policzki i wykrzywiwszy się do
siebie w lustrze, uznała toaletę za zakończoną.
Wyszła z łazienki, posłała łóżko, po czym ubrała się błyskawicznie,
włożyła kozaczki i płaszcz. Zlustrowała ostatnim spojrzeniem
mieszkanie, aby upewnić się, że wszystko jest w porządku. Zniadanie
postanowiła sobie darować, będzie dzięki temu szybciej w drodze, a zje
coÅ› na lotnisku.
Wydawszy z siebie pożegnalne westchnienie, w którym oczywiście -
Hanna nie dopuszczała innej myśli - nie było cienia żalu, opuściła
gościnne poddasze Maggie i zeszła po schodach na pierwsze piętro. Na
korytarzu dosłownie wpadła w ramiona Justina Graingera.
- Czemu tak długo? - zapytał z niecierpliwym uśmiechem na
wygolonej gładko twarzy.
- C-co.,. takiego? - wyjąkała, zaskoczona.
- Myślałem, że już nigdy nie wyczołgasz się z tej dziupli - oznajmił,
przyglądając się jej ustom. - Słysząłem, jak twój budzik wydzierał się jak
opętany o siódmej. - Zanim Hanna zdążyła cokolwiek odpowiedzieć,
chwycił ją za ramię i pociągnął przez korytarz ku schodom na parter. - [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centurion.xlx.pl