[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pogarszał jeszcze fakt, że w ogórkowym sezonie gazetom na ogół brak materiałów.
Cóż powiedział Poirot możliwe, że rozgłos dokona tego, co nie udało się nam.
Teraz cała Anglia będzie szukać tajemniczego A.B.C.
Niestety wtrąciłem o to mu właśnie chodzi.
Tak. Ale osiągnięcie celu może być zarazem klęską. Upojony powodzeniem morderca
stanie się nieostrożny. Na to właśnie liczę. A.B.C. odurzy się własną wielkością.
Jakie to dziwne, Poirot nagle to sobie uprzytomniłem. Czy wiesz, że pierwszy raz
pracujemy razem nad zbrodniÄ… tego rodzaju? Wszystkie nasze dotychczasowe morderstwa
były& jak by to powiedzieć& prywatne.
Masz słuszność, przyjacielu. Do tej pory pracowaliśmy zawsze od środka. Ważna była
historia ofiary i pytania, kto odnosi korzyści z tej śmierci i kto miał najlepszą sposobność
popełnić zbrodnię. Do tej pory mieliśmy zawsze do czynienia ze zbrodnią intymną. Teraz po
raz pierwszy stykamy siÄ™ z nieosobistym morderstwem na zimno. Z morderstwem od strony
zewnętrznej.
*
fr. A, to pomysłowe
WzdrygnÄ…Å‚em siÄ™.
To straszne!
Tak przyznał Poirot. Już w chwili czytania pierwszego listu wydało mi się to
bardzo grozne niecierpliwie machnął ręką. Ale nie trzeba poddawać się nerwom. Ta
historia nie jest gorsza od każdej przeciętnej zbrodni.
Jest, jest gorsza! zawołałem.
Czy to gorzej odbierać życie ludziom obcym niż komuś może bliskiemu i drogiemu?
KomuÅ›, kto najprawdopodobniej ufa i wierzy mordercy?
To gorsze, bo szalone.
Nie, mój drogi, nie gorsze, tylko trudniejsze.
Nie, nie, nie zgadzam się z tobą. W tej zbrodni jest coś nieporównanie bardziej
potwornego.
Cóż, powinna być łatwiejsza do wykrycia, ponieważ jest szalona mówił z namysłem
Poirot. Zbrodnią popełniona przez osobę przebiegłą, zdrową na umyśle, może być
nieporównanie bardziej zawiła. Ach, gdyby można trafić na właściwą myśl! Ten kompleks
alfabetyczny nie wydaje mi się zupełnie przekonywający. Gdybym mógł odkryć właściwą
myśl przewodnią, wszystko stałoby się od razu proste i jasne westchnął i pokiwał głową.
Ten łańcuch nie może ciągnąć się w nieskończoność. Niedługo, bardzo niedługo odkryję
prawdę& No, Hastings, trzeba się przespać. Jutro będziemy mieli pełne ręce roboty.
ROZDZIAA XV
SIR CECIL CLARKE
Churston leży opodal morza, pośrodku łuku zatoki Torbay, między Brixham z jednej
strony a Paington i Torquay z drugiej. Dziesięć lat temu były tam tylko pola golfowe, a dalej
łagodna płaszczyzna opadająca w stronę morza. Tylko kilka farm stanowiło siedziby ludzkie.
Ale w ostatnich latach był w tej okolicy duży ruch budowlany i dziś wybrzeże między
Churston i Paington upstrzone jest nowymi domami i willami, posiada nowe szosy i bulwary.
Sir Cecil Clarke kupił mniej więcej dwuakrową działkę z pięknym widokiem na morze.
Zbudował nowoczesny dom w formie sześcianu, lecz dosyć przyjemny dla oka. Główny
korpus budynku był niewielki; szeroko ciągnęły się tylko dwie galerie mieszczące zbiory
właściciela.
Na miejsce przyjechaliśmy przed ósmą rano. Na stacji czekał oficer miejscowej policji; on
poinformował nas o całokształcie wydarzeń.
Sir Cecil Clarke miał zwyczaj co wieczór po kolacji odbywać przechadzkę. Kiedy policja
zatelefonowała do jego domu około dwudziestej trzeciej, okazało się, że gospodarz nie wrócił
ze spaceru. Ponieważ miał ustaloną trasę swych przechadzek, poszukiwania nie trwały długo.
Niebawem odnaleziono ciało z głową rozbitą jakimś ciężkim narzędziem. Otwarty rozkład
ABC leżał grzbietem do góry na zwłokach.
Do Combeside (tak nazywał się dom sir Cecila) przyjechaliśmy niewiele po ósmej. Drzwi
otworzył nam stary kamerdyner, którego drżące ręce i posępna twarz wskazywały, jak bardzo
przejÄ…Å‚ siÄ™ tragediÄ….
Dzień dobry, Deveril powiedział miejscowy oficer policji.
Dzień dobry, panie Wells.
Ci panowie przyjechali z Londynu.
Panowie będą łaskawi tędy kamerdyner wprowadził nas do podłużnej jadalni, gdzie
stół nakryty był do śniadania. Zaraz poproszę pana Franklina.
Po chwili wszedł do jadalni wysoki, tęgi blondyn o opalonej twarzy. Był to pan Franklin
Clarke, brat ostatniej ofiary. Miał maniery człowieka stanowczego, przywykłego do
zdecydowanego działania w nagłym niebezpieczeństwie.
Inspektor Wells dokonał prezentacji.
To jest inspektor Crome ze Scotland Yardu, a to pan Herkules Poirot i& ee& kapitan
Hayter.
Hastings poprawiłem sucho.
Franklin Clarke uścisnął nam kolejno ręce i każdemu bystro spojrzał w oczy.
Przede wszystkim poproszę panów na śniadanie powiedział. Sprawę możemy
omówić przy jedzeniu.
Nikt nie zaprotestował i niebawem oddawaliśmy sprawiedliwość doskonałym jajom,
bekonowi i kawie.
A więc, do rzeczy rozpoczął Franklin Clarke.
Inspektor Wells wyjaśnił mi z grubsza wydarzenia ubiegłej nocy, lecz, prawdę mówiąc,
wydaje mi się to bajką z tysiąca i jednej nocy. Czy istotnie mam wierzyć, że mój biedny brat
padł ofiarą jakiegoś zbrodniczego szaleńca? %7łe to trzecie z kolei morderstwo i w każdym
przypadku znajdowano rozkład jazdy w pobliżu zwłok?
To sÄ… fakty stwierdzone, panie Clarke.
Ale dlaczego? Jaką korzyść może przynieść taka zbrodnia nawet komuś o umyśle
całkowicie zwyrodniałym?
Panie Clarke, zmierza pan prosto do celu powiedział Poirot tonem uznania.
W obecnej sytuacji nie odniesiemy korzyści szukając motywów upomniał inspektor
Crome. To zadanie dla psychiatry, chociaż twierdzę, że mam jakie takie doświadczenie w
przestępczości obłąkanych. W takich wypadkach motywy są zwykle mało zrozumiałe. Może
być mowa o pragnieniu rozgłosu, sławy, o zostaniu kimś zamiast nikim.
Czy to prawda, panie Poirot?
Clarke powiedział to tonem niedowierzania, a jego apel do doświadczenia Poirota
najwidoczniej nie podobał się inspektorowi Crome owi, gdyż spochmurniał.
Niewątpliwa prawda przyznał mój przyjaciel.
W każdym razie taki zbrodniarz nic może ukrywać się długo powiedział Clarke
tonem zastanowienia.
Sądzi pan? spytał Poirot. Ach, szaleńcy potrafią być zdumiewająco przebiegli.
Nie należy też zapominać, że taki typ nie zwraca niczyjej uwagi. Jest zwykle jednym z tych
ludzi, których mijamy niepostrzeżenie lub nawet z uśmiechem współczucia.
Zechce pan poinformować mnie o kilku faktach, panie Clarke Crome przerwał
rozmowÄ™.
Chętnie służę.
O ile mi wiadomo, pański brat był wczoraj zdrów i w normalnym humorze. Nie
otrzymał żadnych specjalnych listów i nic go nie wytrąciło z równowagi.
Istotnie, zachowywał się tak jak zwykle.
Nie był przygnębiony lub smutny?
Przepraszam, inspektorze, tego nie powiedziałem. Smutek i przygnębienie były
normalnym stanem mego brata.
Z jakich powodów?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]