[ Pobierz całość w formacie PDF ]
spojrzała na niego tak chłodno, jak mogła, i uniosła nieco podbródek w górę.
- Brawo, Einsteinie. A teraz, jeśli skończyłeś już napawać się moim
upokorzeniem, mógłbyś mi go oddać?
Westchnął i podciągnął się w górę jednym ruchem. Pod jego błyszczącą
od wody skórą widać było doskonale wyrzezbione mięśnie. Wstał, odgarnął
włosy z twarzy i podszedł do niej. Wyciągnęła dłoń i chwyciła stanik.
Kiedy już miała go w ręku, poczuła się jeszcze bardziej zagubiona. Co
powinna teraz zrobić? Jeśli wejdzie do domu, będzie miał doskonały widok na
jej nagą pupę, a wycofywanie się tyłem było zbyt zawstydzające, żeby w ogóle
- 60 -
S
R
brać je pod uwagę. Może powinna ubrać się tutaj, przy nim? Poczuła falę gorąca
na tę myśl. Może jednak nie.
Zdała sobie sprawę, że utknęła tutaj, dopóki on sobie nie pójdzie. A
wyglądało na to, że się nie spieszy.
- Przepraszam. Nie miałem pojęcia, że tu jesteś.
Spojrzała na niego, świadoma, że jakkolwiek nie ułoży ramion i tak nie
jest w stanie całkowicie zakryć piersi.
- Nie musisz przepraszać. To twój dom.
- Mimo wszystko... - Zamilkł, walcząc ze sobą przez chwilę. - I tak
chciałem cię przeprosić. Za to, co stało się wczoraj wieczorem...
- Posłuchaj - przerwała mu. - Proszę. Nie ma potrzeby. Nie wiem, co mi
się stało. Na ogół nie... - Urwała, nie chcąc ubierać w słowa tego, co się między
nimi stało. - Tak czy inaczej - kontynuowała, opuszczając wzrok - to już należy
do przeszłości.
Zza wilgotnych pasm włosów widziała, jak kiwa głową.
- Muszę wyjechać w interesach na kilka dni. Wyjeżdżam dziś po
południu. Możesz zostać tutaj sama z Fiorą?
Jego słowa nieoczekiwanie sprawiły jej ból.
- Oczywiście. Nie jestem dzieckiem. Nie musisz się mną zajmować.
- Nie? - Uniósł brwi w sardonicznym geście.
- Nie!
- Nie takie miałem wrażenie wczoraj. Usłyszała syk wciąganego przez
siebie powietrza.
Upokorzenie nagle zmieniło się we wściekłość, zasłaniając wszystko
czerwoną mgłą. Położyła ręce na biodrach, uniosła głowę i wbiła w niego pełen
wrogości wzrok.
- To nie fair! To był po prostu głupi sen... Nie prosiłam cię, żebyś...
Zamilkła, nagle zdając sobie sprawę, kiedy Raphael ruszył w jej stronę, że
jest całkiem naga.
- 61 -
S
R
On jednak przeszedł obok niej, wszedł do domku i po chwili pojawił się z
dwoma ręcznikami. Jeden powiesił sobie na szyi, a drugi wręczył jej.
Ale duma była okropną rzeczą. Naga, cierpiąca, upokorzona Eve
wolałaby w tej chwili raczej przyjąć pomoc od samego szatana niż od Raphaela
Di Lazaro. Wciągając brzuch, starając się desperacko sprawiać wrażenie, że
własna nagość jest jej obojętna, wyprostowała się i spojrzała na niego chłodno.
- Powiedz Fiorze, że nie zostaję. Nie będzie musiała się mną zajmować.
I dobrze. To starło ten kpiący, zadowolony z siebie uśmieszek z jego
twarzy.
Przy okazji niweczÄ…c wszystkie jej plany.
- Gdzie chcesz się zatrzymać? Wzruszyła ramionami.
- Gdzieś we Florencji. Nagle jego twarz stężała.
- Jest sierpień. Wszystkie hotele będą zajęte przez turystów.
Uniosła podbródek jeszcze wyżej.
- Więc będę musiała poszukać czegoś innego.
Rzuciła mu ostatnie, wyniosłe spojrzenie, odwróciła się i powoli weszła
do domku. Było to tylko siedem czy osiem kroków, ale miała wrażenie, że
ciągną się w nieskończoność. A każdy z nich przypominał chodzenie po
tłuczonym szkle.
Przez całą drogę do domu przeklinał sam siebie. Schrzanił sprawę. I to
poważnie. Po prostu nie mógł przestać odgrywać się na niej za to, że tak go
pociąga. A teraz wszystko popsuł.
W willi panował chłód i było ciemniej niż na zewnątrz, więc upłynęła
chwila, zanim jego oczy przyzwyczaiły się do półmroku. W holu usłyszał głos
Fiory mówiącej tym charakterystycznym tonem, którego używała, rozmawiając
przez telefon. Za moment pojawiła się, szukając go.
- Och, signor Raphael...
Wyglądała na bardzo zaniepokojoną. Położył rękę uspokajającym gestem
na jej ramieniu.
- 62 -
S
R
- Co się stało, Fioro? Czy to ktoś ze szpitala?
- No, signor. Polizia.
Na jego twarzy nie drgnął ani mięsień, ale cała krew odpłynęła z niej,
kiedy podnosił słuchawkę.
- Marco? Ciao.
- Ciao, Raphael. Posłuchaj, przejdę prosto do rzeczy. Nie mam dobrych
wieści. Nasz główny świadek w sprawie Luki miał paskudny wypadek.
Raphael wciągnął gwałtownie powietrze, ale jego twarz pozostała
[ Pobierz całość w formacie PDF ]