[ Pobierz całość w formacie PDF ]
naprawdę nie widziała. Nie chciała, aby się o tym dowiedział. Wyglądałoby to na zbytnią
lekkomyślność. A Tessa żywiła przekonanie, że to, co zdarzyło się tamtej nocy, nie
zasługuje na takie miano. Dla niej było to głębokie i piękne poczucie wspólnoty z
człowiekiem tragicznie samotnym i pełnym zwątpienia.
Nie, znacznie bardziej dręczyło ją coś innego.
- To bardzo zły portret - powiedziała słabo.
- Tak uważasz? Cóż, artysta był trochę zbyt łagodny, jeśli chodzi o cechy charakteru, ale
poza tym nie można się co do niego pomylić.
Tessa wpatrywała się w obraz jak skamieniała. Nie, nie, protestowała w głębi ducha. To
nie jest ten czuły i dobry człowiek, którego spotkała na statku! Czy możliwe, ażeby
62
wszyscy dokoła mieli rację, a ona się myliła? Czy rzeczywiście był takim łajdakiem, jak
mówili inni? Nagle dostrzegła, że major uważnie jej się przypatruje. Widać było, że się
nad czymÅ› zastanawia.
- Sądzę w każdym razie, że malarz nie był tak całkiem wobec niego sprawiedliwy -
powtórzyła z uporem i odwróciła oczy od portretu. Nie chciała dłużej na niego patrzeć,
rozczarowanie sprawiało jej fizyczny wprost ból. Mężczyznę, którego spotkała na statku,
zapamiętała jako bardzo silnego i męskiego, może nie tyle urodziwego, co
opiekuńczego, z głębokim wewnętrznym ciepłem. Nie takiego, jak ten powierzchowny i
próżny laluś z wąskim nosem i bladą twarzą, który z pewnością na wszystkich spoglądał
z góry.
- Czy ma pan trochÄ™ czasu, majorze af Ilmen?
- Oczywiście!
- Daniel śpi, więc nie muszę się o niego teraz niepokoić. Rzeczywiście doszedł już do
siebie, jest zdrowy, rumiany i silny. Bardzo dziękuję!
- O! To zasługa pani Carelius - odrzekł Nikolas af Ilmen.
Pana także, dodała w myśli Tessa.
- Chciałabym wrócić do rozmowy, którą przerwaliśmy w zeszłym tygodniu - zagadnęła.
Na twarzy majora pojawiło się napięcie i wydawało się, że na powrót zamyka się w sobie.
To sprawiło, że Tessa straciła pewność siebie. Widocznie wyczuł to, bo szybko spytał:
- Czy przeszłabyś się ze mną do parku? Moglibyśmy rozmawiać spacerując. A może
jesteś jeszcze zbyt słaba?
Wciąż miała kłopoty z przyzwyczajeniem się do jego agresywnego tonu głosu. Mimo że
słowa były życzliwe, brzmiały tak ostro i zimno, jak gdyby uważał, że marnuje dla niej
swój drogocenny czas.
Dlatego odpowiedziała pokornie:
- Bardzo chętnie trochę się przejdę.
Zeszli schodami w dół, oboje z pewnym trudem - Tessa jeszcze nie całkiem odzyskała
siły, major zaś miał kłopoty z poruszaniem się. Wyszli na żwirową alejkę, po której obu
stronach kwitły ostatnie jesienne astry.
- Wiem, że moja pozycja tutaj jest trochę... trudna - zaczęła niepewnie. - To niezmiernie
miło z pańskiej strony, że przyjął pan mnie i Daniela.
63
Uczynił gest protestu, lecz Tessa mówiła dalej:
- Właśnie tak! I uważam, że pańska propozycja, ażebyśmy zamieszkali tu na rok, jest
wspaniała. Potem zobaczymy, co dalej. Rozumie pan chyba moją sytuację. W mieście
nie miałabym żadnych szans przeżycia. Ludzie jak drapieżne jastrzębie rzucają się na
samotne matki. A ja tak bardzo chcę mieć Daniela przy sobie.
- Rozumiem to. Rozumiem także twój dylemat. Nie chcesz tu żyć na niczyjej łasce.
Dlatego pomyślałem o tym, co mówiłaś, że chciałabyś robić coś pożytecznego.
- Tak! - powiedziała i odwróciła się do niego z takim ożywieniem w oczach, że po
oszpeconej twarzy majora przemknął mimowolny i niezdecydowany cień uśmiechu.
- Rozumiesz, kiedy przejmowałem tę posiadłość, wszystko było straszliwie zaniedbane...
Przytaknęła:
- Pani Carelius mówiła, że ma pan poważne kłopoty finansowe.
- Pani Carelius powinna trzymać język za zębami! Pracownicy majątku byli bardzo zle
traktowani. Odnowiłem ich domy, więc warunki ich życia ogólnie się poprawiły, z
wyjÄ…tkiem...
Tessa czekała. Patrzyła na majora; widziała teraz tylko zdrową stronę twarzy i ponownie
uderzyło ją podobieństwo do Daniela. Poza tym zwróciła uwagę, że jego głos był teraz
trochę łagodniejszy. Coraz mniej było w nim agresji, brzmiał coraz bardziej naturalnie.
- Ale ty, jako dziewczyna, chyba nie studiowałaś?
- To zależy, co pan ma na myśli. Potajemnie towarzyszyłam w studiach moim braciom.
Często musiałam im pomagać, kiedy czegoś nie rozumieli.
Usta majora drgnęły w ledwie dostrzegalnym uśmiechu.
- Myślałem właśnie o czymś takim! - wykrzyknął radośnie. - Wysokiej inteligencji nie da
się ukryć, nawet jeśli ktoś jest tak cichy i nieśmiały jak ty. Czy mogłabyś się podjąć
nauczania dzieci w majÄ…tku? Nauki czytania i pisania?
Tessa prawie oniemiała ze szczęścia. Zatrzymała się.
- Czy chcÄ™?
Uśmiechnął się, zobaczyła jego mocne białe zęby i przez chwilę pomyślała, jaki byłby
przystojny, gdyby nie ta straszna blizna.
64
- Tak się więc umawiamy - zdecydował. - Pozbędziesz się tego nieprzyjemnego uczucia,
że sprawiasz kłopot. Spełni się też moje marzenie. Chciałem, ażeby ten majątek był
wzorem, jeśli chodzi o właściwe traktowanie pracowników. Przedtem panowały tu
zupełnie inne stosunki. Ach, Tesso, tyle jest rzeczy, które powinienem naprawić! Ale z
powodu hulaszczego trybu życia, jaki prowadził poprzedni właściciel, mam związane
ręce.
Znowu Rutger! Tessa poczuła dławiącą bezsilność.
- Gdybym tylko mogła pomóc - szepnęła. Tak bardzo pragnęła choć w części naprawić
błędy swego ukochanego Rutgera.
Major poszedł parę kroków dalej.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]