[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- To taki film sprzed kilku lat. Czwórka przyjaciół aranżuje randkę, ale wszystko
układa się inaczej niż sobie zaplanowali.
- Chcesz powiedzieć, że Donna ma zamiar wyjść za Todda? - zapytał Steve z udanym
zdumieniem.
- Nie kpij sobie ze mnie. Wiem tylko, że moja najlepsza przyjaciółka właśnie ukradła
mi partnera.
- Może nie zwróciłaś uwagi, ale nie podbudowujesz w ten sposób mojej wiary w
siebie - obruszył się Steve. - Najpierw mój najlepszy przyjaciel sprząta mi dziewczynę sprzed
nosa, a teraz ty narzekasz, że zdana jesteś na moje towarzystwo.
- Wcale nie narzekam.
- W każdym razie nie wyglądasz na uszczęśliwioną.
- Okay, ujdziesz od biedy - pocieszyła go i ujęła pod ramię. - Jestem tylko
zawiedziona, że nie udała ci się randka. Martwię się z twego powodu. Byłam prawie pewna,
że przypadniecie sobie do gustu. Donna to kobieta stworzona dla ciebie. A ty dla niej. No, ale
kto by przypuszczał, że akurat Todda musiała spotkać w swoim poprzednim wcieleniu?
Powiedz, sam nie wymyśliłbyś tego, prawda?
- Dlaczego Donna miałaby być stworzona dla mnie?
Hallie westchnęła głośno. Steve był po prostu ślepy. Zlepy jak każdy mężczyzna.
- Bo jest piękna i inteligentna. Przeżyła rozwód i dobrze wie, co musisz teraz czuć.
Uwielbia dzieci. Meagan i Kenny na pewno od razu by jÄ… polubili. A przede wszystkim ona
ma to, czego, jak sam powiedziałeś, szukają mężczyzni. Od tych jej wabików aż kręci się w
głowie.
- Co ja takiego powiedziałem?
- No wiesz... cechy fizyczne.
- Nie zauważyłem. Akurat!
- Poza tym macie podobne charaktery. Boże, aż nie chce mi się wierzyć, że wszystko
tak nagle przepadło - westchnęła ponownie. - To przez Todda. Pierwszy raz widzę, żeby jakiś
mężczyzna zrobił na niej takie wrażenie. Nawet Sanford się nie umywa, a on był wyjątkowy.
Hallie nie po raz pierwszy pomyślała, że sama chętnie umówiłaby się z tym
Sanfordem. Poza tym, że nie chciał mieć dzieci, był chodzącym ideałem, a Donna odeszła od
niego tylko dlatego, że rodzina była dla niej najważniejsza. Hallie wcale nie była pewna, jak
ona postąpiłaby w podobnej sytuacji.
Zatrzymali się w pobliżu pomnika Ivara Haglunda, miejscowego filantropa. Zmęczona
Hallie osunęła się na ławkę i rozejrzała wokół z nagłym zainteresowaniem
- Ciekawa jestem, czy serwują gdzieś tutaj orzechowe z bitą śmietaną? - Był to ten
rodzaj wieczoru, kiedy Hallie miała ochotę pofolgować sobie bez reszty, byle tylko
zapomnieć o trapiących ją problemach.
- Waniliowe nie wystarczÄ…?
- WystarczÄ….
- To poczekaj. Zaraz wracam.
Zniknął i wrócił niemal po chwili. Z dwoma porcjami lodów orzechowych, szczodrze
polanych czekoladÄ….
- Nie doceniałam cię, Steve.
- Powtarzasz to od tygodni.
- Czyżby?
- Z całą pewnością. Pamiętam takie uwagi. Zajrzał poważnie w jej oczy. Wargi miał
wilgotne
od lodów. Wyglądało to dość zabawnie - mały chłopczyk próbuje być dużym
mężczyzną. Ale to właśnie był cały wdzięk Steve'a Marrisa.
- Gdy myślę spokojnie o tym, co się stało - powiedział - dochodzę do wniosku, że nie
mogło być lepiej. Mam na myśli Donnę i Todda.
- Twój najlepszy przyjaciel zabiera ci kandydatkę na żonę, a ty się cieszysz?
Steve wzruszył ramionami.
- E, tam. Nic by z tego nie wyszło. Donna szuka męża, a mnie to nie interesuje. Byłem
żonaty i raz wystarczy.
- Dlaczego więc zgodziłeś się, żebym cię z nią umówiła?
- Zrobiłem to tylko dla ciebie. Myślałem, że spodobacie się sobie. Todd to dobry
chłopak, a ja chciałem, żebyś poznała wreszcie kogoś przyzwoitego, normalnego. Wiecznie
umawiasz siÄ™ z jakimiÅ› Å‚apserdakami...
Hallie zrobiło się żal biednego Steve'a. Czyżby miał zostać samotny przez resztę
życia?
- I co teraz? Chcesz żyć jak pustelnik?
- Nie. Nie myślę o małżeństwie, ale nie mam zamiaru rezygnować z... życia
towarzyskiego.
%7łycie towarzyskie. Hm, ładnie to określił. A więc wyszło szydło z worka, jego
działania nie były całkiem altruistyczne.
- I między innymi także dlatego się zgodziłeś, tak? Powiedz od razu. Masz jeszcze
kogoÅ› na oku?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]