[ Pobierz całość w formacie PDF ]

podparcia, a sama czepiała się prawie niewidocznych uskoków. Cały czas trwała w gotowości, by
naprawiać potknięcia swojego ucznia i najzupełniej kpiła sobie z przyciągania ziemskiego. Po pewnym
czasie, który wydał się Salimowi nieskończonością, dotarli do pierwszej dużej półki skalnej.
Znajdowali siÄ™ tam Faelsi.
Było ich około dziesięciu, siedzieli oparci wygodnie o skały, z łukami leżącymi obok nich. Nie wyżsi niż
metr pięćdziesiąt, szczupli i zgrabni, ubrani byli w skóry, które nie zakrywały ramion i nóg. Ich
karnacja była ciemna, równie ciemna jak karnacja Salima. Oczy, skośne jak u kotów, zdawały się
ogromne w drobnych, trójkątnych twarzach. Nadgarstki i kostki nóg ozdobione mieli bransoletami z
pereł i piór. Na ich ustach malowały się szerokie, promienne uśmiechy, które Salim odszyfrował bez
najmniejszego trudu. Drwili sobie z nich!
Ellana musiała dojść do takiego samego wniosku i zesztywniała. Udało jej się jednak opanować,
ponieważ kiedy się odezwała, ton jej głosu był spokojny, prawie wesoły.
- Przyszliśmy, panowie, żeby wam podziękować. Wasza interwencja wczoraj wieczorem
pozwoliła nam zyskać dwie, trzy minuty snu. To prawda, że zmarnowaliście sporą liczbę strzał,
trafiając w skały, ale warunki były trudne i w każdym razie liczą się intencje, czyż nie? t
Ellana, nie czekając na odpowiedz, kontynuowała słowną masakrę. Triumfowała i Salim zdał sobie
sprawę, że się uśmiecha. Był niesłychanie dumny, że taka kobieta wybrała go na ucznia.
- Myślałam, że zejdziecie po nieliczne strzały, które nie połamały się na skałach, ale nie
widziałam was. Czyżby nieśmiałość? To dlatego kryjecie się tutaj, nie mylę się?
Faelsi zawrzeli ze złości, ich ręce sięgnęły po łuki.
- Spokojnie, przyjaciele!
Salim podniósł wzrok ku miejscu, z którego dochodził głos.
Młody wojownik siedział na występie skalnym, z nogami w próżni, kilka metrów nad nimi, i przyglądał
im się z uśmiechem.
- Cóż za wymowność! - rzucił. - Gdyby ludzie być w połowie równie skuteczni, co pięknie
mówić, to nie przegrywać właśnie wojny ze Zwiniami! Taka sama prawda, jak to, że ja nazywać się
Chiam Vite.
- Mówimy, to prawda, i robimy, co możemy w walce z Raisami, to też prawda, ale nikt nie
może nam zarzucić, że chowamy się po kątach albo szpiegujemy.
Rozległ się okrzyk i jeden z Faelsów poderwał się na nogi, z łukiem w ręku. Chiam wybuchł donośnym
śmiechem.
- Spokojnie, kuzynie. Ta istota ludzka mieć sztylet w miejscu języka. Nie dać się złapać w jej
puÅ‚apki. Ty, kobieto - mówiÅ‚ dalej - dobrze wiedzieć, że Faëlsi nie ukrywać siÄ™. Oni pokazywać siÄ™,
kiedy mieć na to ochotę i komu chcieć, to być co innego.
Teraz z kolei Ellana zaczęła się śmiać.
- A więc to przez przypadek siedzicie tak wysoko, gdy niebezpieczeństwo jest na dole? -
zapytała.
- Aańcuch %7łwawiecki być doskonałym miejscem na ćwiczenie wspinaczki. My obozować tutaj,
zanim wy pojawić się, uciekając przed hordą Zwiń.
- Trening wspinaczki?
-Tak!
- Szkoda, że wcześniej mnie o tym nie poinformowaliście. Właśnie udzielałam lekcji mojemu,
obecnemu tutaj, młodemu przyjacielowi. Mogliście przy okazji skorzystać... - powiedziała szyderczo
Ellana.
Wyglądało na to, że Chiamowi Vite'owi nie spodobała się ta uwaga. Zeskoczył z półki, na której
siedział, i wylądował miękko przy młodej kobiecie. Był niższy od niej, ale ta różnica wzrostu nie
pomniejszała go.
Stał w dumnej postawie z ironicznym uśmiechem na ustach, jednak dla Salima było oczywiste, że
Ellana uraziła jego miłość własną.
- W dzień, w którym istota ludzka dać mi lekcję wspinaczki, ja chcieć być powieszonym albo, co
gorsza, zostać na jej służbie przez dwanaście księżyców! - oznajmił.
Ellana zmierzyła go wzrokiem.
- Przysięgasz?
-Tak!
- Na strzałę?
Faëls spojrzaÅ‚ uważnie na mÅ‚odÄ… kobietÄ™.
- Ja nie wiedzieć, kto nauczyć cię naszych zwyczajów, ale tak, ja przysięgać na strzałę. Ty
wiedzieć, że przysięga złożona w ten sposób nie może być złamana. Ja zobowiązać się być na twoje
rozkazy, jeżeli ty udowodnić, że być lepsza ode mnie.
Chiam Vite wyciągnął z kołczanu długą strzałę oblepioną czerwonymi piórami, chwilę trzymał ją
poziomo przed sobą, po czym zdecydowanym ruchem przełamał ją na dwa kawałki, które rzucił pod
nogi.
- Na strzałę - potwierdził.
Następnie przyjrzał się klifowi nad nimi i Salim podążył za jego spojrzeniem. Aańcuch %7łwawiecki
wznosił się jeszcze na wysokość stu metrów, chociaż mniej stromo niż u podnóża.
- Zbyt łatwe! - powiedziała kpiąco Ellana.
- A ty, co proponować?
- Zejście w dół. Kto pierwszy, żywy, znajdzie się na dole, wygrywa. r
Chiam Vite zdjął kołczan i położył go na ziemi.
- Dobrze! - zgodził się. - A ty, co postawić w tej grze?
- Nic. Złamałeś strzałę za wcześnie, zanim miałam czas do czegokolwiek się zobowiązać.
Będziesz się wspinać dla chwały, Chiam!
Faëls skrzywiÅ‚ siÄ™, ale nic nie odpowiedziaÅ‚.
Ellana rozgrzała nadgarstki, po czym odwróciła się do grupy Faelsów.
- Czy możecie zadbać o bezpieczeństwo mojego przyjaciela? Nie umie się wspinać, a
obiecałam, że sprowadzę go całego i zdrowego do obozu.
Salim, urażony tym komentarzem, nie odezwał się.
- Moi kuzyni towarzyszyć twojemu młodemu przyjacielowi - zapewnił Chiam.  Ty móc
zaczynać?
- Kiedy tylko chcesz.
Ellana i Chiam zbliżyli siÄ™ do krawÄ™dzi urwiska. Salim i Faëlsi podążyli za nimi. Ellana porzuciÅ‚a kpiarskÄ…
maskę i rysy jej twarzy odzwierciedlały wielkie skupienie.
Jeden z Faelsów wydał sygnał i młoda kobieta skoczyła w próżnię. W ostatniej chwili odwróciła się i
jej palce zaczepiły o krawędz występu skalnego. Zaczęła schodzenie.
Chiam postąpił w identyczny sposób i wspinacze zniknęli pozostałym z oczu.
Salim położył się na brzuchu, żeby śledzić przebieg współzawodnictwa. Ellana i Chiam Vite pokonali [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centurion.xlx.pl