[ Pobierz całość w formacie PDF ]
się nie zjawiła. A już powinna być. On zaś nie powinien się martwić.
Casey jest dorosła i potrafi radzić sobie w różnych sytuacjach. Poza
tym, chociaż nigdy nic nie wiadomo, nie spodziewał się, by stała się
obiektem napaści. Dlaczego więc tak bardzo się niepokoił?
- Przypuszczałem, że będzie pani wolała iść do hotelowej
restauracji - odezwał się Graham. - Jest naprawdę ładna.
- Tak, o ile ktoś lubi błyskotki i złote szyszki, nie mówiąc już o
tych czerwonych kapelusikach na głowach kelnerek.
- Nie zapominaj o kolędach, których musisz słuchać, czy chcesz,
czy nie, ponieważ w kółko je nadają - wtrącił Marcus, zadowolony, że
Laura podziela jego niechęć do świąt.
- Nawet mi nie przypominaj - powiedziała Laura, wznosząc oczy
ku górze.
Graham popatrzył na nich z zainteresowaniem.
- Chyba... nie przepada pani za okresem świątecznym, panno
Jones?
- Proszę zwracać się do mnie po imieniu, dobrze?
- Z przyjemnością. - Graham nie posiadał się ze szczęścia.
ous
l
a
d
an
sc
- Przyznam, że nie jest to moja ulubiona pora roku.
- Ani moja - oświadczył Marcus. - I szczerze mówiąc, mam
dosyć ludzi, którzy uważają, że to dziwne.
- Ja też. Ale teraz pokonałabym renifera w wyścigu po
cheesburgera. Gdzie podziewa siÄ™ ten kelner?
- Może uciekł z twoją siostrą. Casey się spóznia.
Laura wzięła Grahama za rękę, by spojrzeć na jego zegarek.
- Pięć po dwunastej. Oho...
- Już pięć po? U mnie jest dwunasta. - Marcus stuknął palcem w
swój zegarek i pokręcił głową. - Muszę po nią iść.
- Pójdę z tobą.
- Zostań tutaj, Lauro. Nie narażaj się bez potrzeby. Graham cię
popilnuje. Gdyby coś się stało Casey, to bym...
- Co byś zrobił?
W tym momencie Marcus gwałtownie się odwrócił i ujrzał
stojącą przy wejściu Casey. Skrzyżowała ramiona na piersiach i
patrzyła na niego wyzywająco.
- Spózniłaś się - powiedział, kryjąc niepokój.
- ParÄ™ minut.
- Już miałem cię szukać.
- Zauważyłam. - Uśmiechnęła się. - Dziękuję.
Skrzywił się, niezadowolony z kierunku, w jakim znów zmierzała
rozmowa z Casey.
- Nie musisz dziękować. Przecież powiedziałem, że będę cię
szukać.
ous
l
a
d
an
sc
Jej uśmiech pogłębił się.
- Wiem. I za to też ci dziękuję.
Casey ruszyła w stronę basenu i mijając Marcusa, przeszła tak
blisko niego, że owionął go zapach jej perfum. Mało brakowało, a
byłaby go dotknęła. Czy zrobiła to umyślnie?
- Pan Graham, prawda? - Z uśmiechem wyciągnęła rękę. Graham
wstał i z głębokim ukłonem ją uścisnął.
- Witam, panno Jones.
- Proszę mówić do niej Casey" - poinstruowała go Laura. -
Gdzie ten kelner! Umieram z głodu.
- Jak zwykle - stwierdziła Casey. Pytająco spojrzała na mokre
włosy siostry. - Co to jest: świąteczna kąpiel?
- Zgadłaś! - odparła Laura.
Kelner w końcu się zjawił i Laura zamówiła dania dla
wszystkich. Zaprotestowała, gdy Marcus powiedział, że to na jego
rachunek. Uczyniła to jednak bez przekonania, jak skonstatował
Marcus.
Wybór potraw potwierdził jego podejrzenia. Faszerowane kraby i
szparagi w polewie. Kurczaki po kornwalijsku i bukiet z jarzyn oraz
butelka importowanego wina i cały sernik.
- Rany boskie, po co tyle jedzenia? - jęknęła Casey. - Przecież to
tylko lunch!
Spojrzeli na Laurę. Wzruszyła ramionami i wbiła widelec w
kawałek mięsa.
- To nie fair - mruknęła Casey. - Gdybym ja tyle jadła,
ous
l
a
d
an
sc
ważyłabym tonę.
- Nie bÄ…dz zazdrosna, siostrzyczko. Ty chodzisz na randki z
super... - Laura urwała i przygryzła wargę. - Z supermiłym facetem -
dokończyła, ale zabrzmiało to nieprzekonująco.
Marcus nagle stracił apetyt.
- A więc już wiesz - stwierdził raczej, niż spytał.
Laura spojrzała na niego swoimi wielkimi, czarnymi oczami,
udając wcielenie niewinności, ale nie zdołała nikogo tym oszukać.
- Przyznaj się, Lauro. Już drugi raz nazywasz mnie
superbohaterem i chociaż to dalekie od prawdy, domyślam się, skąd ci
przyszedł do głowy ten pomysł.
- Pewnie wpadłam na niego, gdy wczoraj rzuciłeś o ziemię tym
neandertalczykiem. - Zamrugała jak łania oślepiona światłami
samochodu.
Przecząco pokręcił głową.
- Powiedziałam jej - oświadczyła odważnie Casey.
- To nieprawda! Sama się domyśliłam. Ona tylko coś
napomknęła o twojej niechęci do prasy, Marcus, a ja dośpiewałam
sobie resztÄ™.
- Czyżby?
Laura skinęła głową.
- Tak było, Casey? - zapytał.
- A jeśli powiem, że tak, to mi uwierzysz?
Oczy mu się zwęziły. Jaką grę ona tym razem prowadzi?
- Zresztą nieważne. Chyba i tak znam odpowiedz. - Casey
ous
l
a
d
an
sc
odsunęła talerz.
- Ale ja nie doczekałem się twojej.
- Przecież wiesz, jak ona brzmi, Marcus - wtrąciła się Laura. -
Hej, mówię do ciebie! - zawołała, szturchając go w ramię, lecz on nie
spuszczał wzroku z Casey.
Wytrzymała jego spojrzenie.
- Nie zrobię tego, Marcus. Możesz mi wierzyć lub nie. Ale to
oczywiste, że nie wierzysz.
Milczał.
- Wszystko psujesz, Marc - burknęła Laura.
- Jeszcze jak - dodał Graham.
Marcus gwałtownie odwrócił się do Laury.
- Jak mnie nazwałaś?
Zmarszczyła brwi i na moment zamknęła oczy, jakby usiłując
przypomnieć sobie swoje słowa.
- Wybacz, tak mi się wymknęło. Mam głupi zwyczaj zdrabniania
imion. To niektórych ludzi doprowadza do szału.
Graham odchrzÄ…knÄ…Å‚ znaczÄ…co.
- Chyba powinniśmy omówić sprawę bezpiecznego schronienia
dla pań. Sprawdzałem w recepcji, ale nie ma wolnych pokojów.
- I tak nie chcę, aby zostały w mieście, Grahamie. Ten osobnik to
prawdopodobnie zawodowiec. Trafiłby do nich bez trudu. Poza tym
muszę zaczaić się na niego w ich domu. Nie mógłbym jednocześnie ich
pilnować.
- Sądzę, że rozwiązałam ten problem - oznajmiła Casey. Spojrzeli
ous
l
a
d
an
sc
na nią z zainteresowaniem. Laura nadal jadła.
- Mamy dobrych przyjaciół w pobliskim miasteczku. To bardzo
bezpieczne miejsce.
- Skąd ta pewność? - spytał Marcus.
- Nadal mi nie ufasz? Nawet gdy o to chodzi? Sądzisz, że
mogłabym narazić na niebezpieczeństwo swoją siostrę?
Westchnął, ale nie odpowiedział.
- Może przekona cię informacja, że pan domu to miejscowy
szeryf. Wystarczy?
Ponad stołem starły się ze sobą spojrzenia pary czarnych i
piwnych oczu.
- Nie powiedziałem, że ci nie ufam.
- Nie musiałeś - odparła nieco łagodniej, a jej oczy przestały
miotać błyskawice. - Ale... chyba rozumiem twoje pobudki.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]