[ Pobierz całość w formacie PDF ]

szła z Galerii Mokotów po szalenie długim, ale owocnym
poszukiwaniu butów sportowych w kolorze czerwonym.
Gwoli prawdy, szukała ich od godziny jedenastej, zaliczając
przy okazji wszystkie możliwe sklepy z konfekcją damską,
młodzieżową i mieszaną. Udany połów znacznie poprawił
jej humor oraz wzbogacił rozmyślania dotyczące kolejnego
artykułu do  Ale dobrze". Miał on dotyczyć problemów lu�
dzi młodych. Miśka postanowiła poświęcić go w całości te�
matyce wyboru odpowiednich butów sportowych po przy�
stępnej cenie.
Tak rozmyślając, stała na czerwonym świetle, gdy za�
trzymał się przed nią czarny mercedes. Ze środka wypadło
dwóch szerokich mężczyzn w czarnych okularach. Nim
Miśka zdążyła zareagować choćby mrugnięciem powiek,
wciągnięto ją df> samochodu. Jeden z facetów natychmiast
104
narzucił jej na twarz chustkę pachnącą tak mocno męskimi
perfumami, że zaczęła się dusić.
Babałucha! - pomyślała z przerażeniem i oczywiście nie�
zbyt rozsądnie.
Wprawdzie Wergiliusz Babałucha był pierwszym skoja�
rzeniem, jakie przyszło jej do głowy w sprawie uprowa�
dzeń, ale po chwili zastanowienia musiała przyznać, że ist�
nieje małe prawdopodobieństwo, by mścił się właśnie na
niej. Po pierwsze, nie ona go porywała. Po drugie, skąd
niby miał wiedzieć, że coś ją łączy z porywaczami. Tym
bardziej że, niestety, nic specjalnego jej nie łączyło. Zdecy�
dowanie i na szczęście Babałucha z całym swoim kurzym,
prymitywnym umysłem odpadał.
A może to właśnie oni, poniekąd niezrównoważeni
młodzi faceci, Kosma i Jarek, postanowili ją tak nastraszyć?
Tylko po co? Od razu wybiła to sobie z głowy. Może są nie�
zrównoważeni, ale objawia się to raczej wzmożoną wrażli�
wością. Nawet porwanie kanalii Wergiliusza było dla nich
przykre i wstrząsające. Porwania, dumała pod czarną,
cuchnącą drogim pachnidłem chustką, są stanowczo nie�
przyjemne, zwłaszcza gdy człowiek ma zasłonięte oczy
i siedzi między dwoma wielgachnymi gorylami z patolo�
gicznym przerostem tkanki mięśniowej... A właśnie, właś�
nie... To chyba powinno nasunąć jej na myśl jakieś prawid�
łowe skojarzenia. Nie dość, że mięśniaki, to jeszcze... ten
zapach!... Ten zapach!...
- Serafin!? - krzyknęła po części z ulgą, po części z pre�
tensją. -To ty!?
- A tak, Misiu, Serafin - przyznał smutny, nosowy głos,
w którym niemal natychmiast pojawiła się czułość: - Po�
znałaś?
- Jak mogłabym, do jasnej cholery, nie poznać tego
smrodu! Zabierz tę chustkę, bo się uduszę!
- O! - Serafin znowu się zmartwił. - To są bardzo drogie
perfumy.
- Więc używaj ich z umiarem. Zciągaj chustkę, przecież
i tak cię poznałam!
105
- To nie o mnie tu chodzi - wyznał Serafin. - Chociaż
wolałbym, żeby chodziło... O, Jezu, Jezu, Misiu, jak ty cud�
nie wyglądasz... Chociaż wolałem, gdy byłaś trochę grub�
sza tu i ówdzie...
- Za to tobie nie ubyło ciała - stwierdziła złośliwie. -
Może pogadamy sobie o tym kiedyś przy piwie, a teraz za�
trzymasz samochód i mnie wypuścisz?
- Nie mogę cię wypuścić, bo to nie ja cię porwałem. - Se�
rafin tłumaczył jak dziecku.
- Jak to mnie nie porwałeś? To co wepchnęło mnie do
tego samochodu? Siły nadprzyrodzone? Telekineza? Polter-
geist?
- Mądra jest - powiedział Serafin z podziwem i wzru�
szeniem jednocześnie.
- Dużo gada i jakoś głupio. Dałbym jej w głowę - odparł
Drugi.
Miśka poruszyła się niespokojnie.
- A ty jak się nazywasz? Wypadałoby się przedstawić! -
zauważyła zimno.
Ponieważ Drugi milczał wyniośle, Serafin pospieszył
z odpowiedzią:
- To jest Aleksander. Mówimy na niego Oleńka.
- No, bardzo pięknie, Oleńka. Teraz znam was obu, więc
ściągajcie ze mnie tę szmatę i odwiezcie do domu. Nie
mam dziś nastroju do zabawy.
- Już ja bym się z tobą zabawił! - oświadczył Oleńka,
obleśnie rechocząc.
Z ruchu powietrza i głuchego odgłosu, który potem na�
stąpił, Miśka wywnioskowała, że Oleńka zarobił w czaszkę.
- Trochę szacunku dla tej pani - powiedział Serafin. -
Zapamiętaj to sobie albo będziesz miał ze mną do czy�
nienia.
- Co ty, nie wiesz, kim ja jestem?! - wściekł się Oleńka. -
Stryj ci tego nie daruje!
- Twój stryj potrafi szanować kobiety, prostaku - odparł
Serafin z bezbrzeżną pogardą. - Ach, ci młodzi, żadnej kul�
tury!... ,
106
- Serafin, po co mnie porwaliście? O co tu chodzi? - zde�
nerwowała się Miśka.
- Ja cię nie porwałem - powtórzył uparcie Serafin.
- Jeśli nie ty, to...
- Kombinuj, kombinuj, skoro jesteś taka mądra - śmiał
się Oleńka.
Racja, kombinuj, Miśka, szybko, rusz głową, kombinuj!
Serafin nie porwał jej, jak twierdzi, ponieważ działał w czy�
imś imieniu. A w czyim imieniu może działać Serafin, jeśli
nie... No, tak, wszystko jasne!... Serafin działa dla swojego
pracodawcy, u którego się przecież z Miską poznali! To Pa�
weł Krętek vel Sumiasty, zwany przez żonę również Paw-
ciem. %7łoną tą był nie kto inny tylko Celina. Sumiasty nato�
miast... Sumiasty był jednym z gangsterów, który wskutek
zeznań Miśki trafił na kilka miesięcy do więzienia. Gdzie,
nawiasem mówiąc, dostał ataku serca. Nie wiadomo, czy
bardziej zdenerwował się zeznaniami Miśki, czy też fakt
wyczyszczenia kont bankowych przez wiarołomną małżon�
kę tak nim wstrząsnął. Podobno zresztą Celina zwróciła mu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centurion.xlx.pl