[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Nie, mów teraz. Tylko zaczekaj chwileczkę. Naprawdę kilka sekund. Ne odkładaj
słuchawki.
Odczep się ode mnie z tą cholerną ksią\ką. Nie zgubiłam jej. Dzwigam ją od dwóch
tygodni w plecaku i jutro dostaniesz ją z powrotem. A tak naprawdę to wcale nie chciałam jej
od ciebie po\yczać. Sam mi ją wcisnąłeś. A poza tym jesteś męską szowinistyczną świnią!
Wyślij . Kliknięcie myszą. Gotowe.
- Przepraszam ciÄ™, Christina. Okej, teraz ju\ naprawdÄ™ jestem wolna. Opowiadaj.
- Umówiłam się z nim. Courtney zobaczyła na ekranie komputera czerwone serduszko
pulsujące przy Michaelu II i jej serce zaczęło pulsować jeszcze szybciej. Nie miała
wątpliwości, \e powodem tego przyśpieszonego rytmu jest uczucie, którego sama przed sobą
się wstydziła - zazdrość.
- Z kim? Z Michaelem?
- Zwariowałaś? Z Nickiem. Courtney odetchnęła z ulgą. Christina, w której przez
ostatnie kilka sekund widziała tylko konkurentkę, znów stała się przyjaciółką.
- To fantastycznie! - zawołała z nieudawaną radością. - Naprawdę się cieszę.
śeby skupić się wyłącznie na rozmowie, odeszła od biurka.
- Wiedziałam, \e wcześniej czy pózniej tak się stanie - powiedziała, siadając na łó\ku i
lekcewa\ąc dochodzące z głośnika komputera dzwięki, sygnalizujące, \e ktoś przesyła
wiadomość. - Ju\ dawno temu zauwa\yłam, jak on na ciebie patrzy. Na kiedy się umówi-
liście?
- Na jutro, na szóstą.
- To będę trzymała kciuki, \eby wszystko się udało. Chocia\ to chyba wcale nie jest
potrzebne. Na pewno siÄ™ uda.
- Tak myślisz? - spytała Christina.
- Oczywiście.
- Ale na wszelki wypadek trzymaj za mnie kciuki - poprosiła Christina.
- Jasne, \e będę. A ty, kiedy tylko wrócisz, zadzwonisz i opowiesz, jak było.
- Pewnie. I wiesz co? NaprawdÄ™ siÄ™ cieszÄ™.
- No myślę! A ja cieszę się za ciebie - powiedziała Courtney i nie było w tych słowach
ani cienia nieszczerości. śyczyła powodzenia przyjaciółce, starając się nie myśleć o tym, \e
kilka minut wcześniej widziała w niej konkurentkę.
- Musisz pewnie wrócić do swoich internetowych znajomych - domyśliła się Christina.
- Chyba tak - odparła Courtney, bo z głośnika komputera, jedno po drugim dochodziły
alarmujące pipknięcia.
- Zadzwonię jutro wieczorem, jak tylko wrócę do domu.
- Zadzwonisz o wiele wcześniej. Nie ustaliłyśmy przecie\ jeszcze, w co masz się
ubrać.
- No tak. - Christina roześmiała się. Dotychczas przed ka\dą swoją randką dzwoniła
tu\ przed wyjściem do przyjaciółki i przera\onym głosem pytała: Co ja mam wło\yć?! . - To
pa, do jutra.
- Pa - Ach, zapomniałam ci coś powiedzieć. Teraz ju\ nigdy nie będziesz wątpić w
moje przeczucia.
- Co? Dzisiaj rano usiadł na twoim parapecie biały ptaszek, i to był znak, \e Nick
będzie się chciał umówić z tobą na randkę?
- Skąd wiedziałaś?! - spytała zaskoczona Christina. - Chyba ci o tym nie
wspominałam. Nie, na pewno ci o tym nie mówiłam.
- Nie mówiłaś, ale na parapetach ciągle siadają jakieś ptaki - wyjaśniła Courtney
rzeczowym tonem. - I albo są czarne, albo szare, albo białe.
Ledwie to powiedziała, uświadomiła sobie, \e nie powinna gasić w przyjaciółce owej
iskry romantyzmu przed randką, z której tamta się tak cieszyła. Postanowiła jak najszybciej to
naprawić.
- Ale wiesz co? Tym razem to był chyba jednak znak.
Kiedy wróciła do komputera, ręce jej opadły, gdy zobaczyła, ile ma nieprzeczytanych
wiadomości.
Shirley. Malcom, Michael Stetson, Brandon, jeszcze raz Shirley i znów ona, Malcom,
Shirley, Brandon...
Michael II...
Nie to niemo\liwe, pomyślała, przetarła oczy i jeszcze raz popatrzyła na ekran
komputera.
Wzrok jej nie mylił.
Michael II przesyła wiadomość.
Ale jak mógł ją przesłać? Nie miał przecie\ jej numeru. Chyba... Chyba \e
nieopatrznie, zamiast wysłać wiadomość do kogoś innego, wysłała ją do niego, a on na nią
odpowiedział.
Dr\ącymi palcami chwyciła mysz i kliknęła w odpowiednim miejscu, \eby
przeczytać:
Bardzo mi przykro, \e musisz od dwóch tygodni dzwigać w plecaku tę cholerna
ksią\kę. Ale to naprawdę nie moja wina. Nie pamiętam, \ebym ostatnio po\yczał komuś jakąś
ksią\kę, a ju\ na pewno \adnej nikomu nie wciskałem.
Nie musiała zaglądać do archiwum, \eby się przekonać, jakim cudem Michael II
przysłał jej wiadomość. Pulsujące serduszko było tu\ pod sową, którą kiedyś wybrała, \eby
umieścić ją przy Michaelu Stetsonie. Wtedy, jak zresztą jeszcze godzinę wcześniej, uwa\ała
go za mądrego. Zamiast kliknąć myszą na sowę, kliknęła na serduszko.
8
Courtney ściszyła głośnik komputera tak, \eby nie słyszeć sygnałów o nadejściu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]