[ Pobierz całość w formacie PDF ]

namiotu pełniącego rolę szpitala polowego albo, co gor-
sza, przykryte zwłoki niesiono do tymczasowej kostnicy.
Charlotte zwróciła się w stronę Hawka, przerażona ogro-
mem czekajÄ…cej ich pracy.
 To jest katastrofa!
Hawk pokiwał głową.
 Będziemy trzymać się razem. Poradzimy sobie.
Oczywiście. Razem z Hawkiem może zrobić wszyst-
ko. Musi tylko pilnować, żeby ich nie rozdzielili.
Niestety, głównodowodzący był innego zdania.
 JesteÅ› ratownikiem, tak?
Charlotte kiwnęła głową.
 Ale przyjechałam tutaj z Hawkiem jako oficer
śledczy.
 Mamy na miejscu innych oficerów, którzy mogą
pracować z panem Hawkinsem. Chcę cię przydzielić do
MISJA RATUNKOWA 121
specjalnego oddziału wydobywającego ofiary z wago-
nów. Nasi ratownicy nie dają sobie rady.
Charlotte otrzymała niezbędne wyposażenie i zosta-
Å‚a skierowana do pomocy grupie ratownictwa miejs-
kiego, na którą składały się formacje obrony cywilnej
i strażacy.
 Właśnie uzyskaliśmy dostęp do ostatniego wagonu
 poinformował ją dowódca oddziału.  Dokonano już
wstępnej selekcji pacjentów i zaczęto wynosić tych, do
których jest dojście. Niestety, co najmniej jedna osoba
została uwięziona pod siedzeniem.
Centrum dowodzenia ratownictwa miejskiego znajdo-
wało się obok głównego dowództwa. Uwagę Charlotte
odciągnęły na moment poniewierające się wszędzie kolo-
rowe plakietki. Ktoś się potknął i wywrócił pudło, roz-
siewając je po całej okolicy. Były w czterech kolorach,
z miejscem na wpisanie informacji i elastycznÄ… opaskÄ…,
by można je było założyć na nogę lub nadgarstek. Różo-
wy kolor oznaczał pacjentów wymagających natychmia-
stowej opieki medycznej i transportu, pomarańczowy
tych, którzy wymagali opieki przed transportem, ale któ-
rych życie nie było bezpośrednio zagrożone. Niemniej
w każdej chwili istniało ryzyko zmiany ich klasyfikacji
na ,,różowych  , jeżeli nastąpiło pogorszenie.
Zielone plakietki były dla pacjentów trzeciej kolejnoś-
ci, takich, którymi trzeba się zająć, zanim będą mogli
odejść z miejsca wypadku. Białe były dla zmarłych albo
osób w stanie nie rokującym szansy na przeżycie. Obok
zbierającego opaski młodego ratownika siedziała kobie-
ta z założoną na nadgarstek zieloną plakietką. Podniosła
wzrok i spojrzała na Charlotte. Udręka w jej oczach była
jak fizyczny cios.
 Idziesz do pociÄ…gu?
122 ALISON ROBERTS
Charlotte kiwnęła głową. Spostrzegła, że policjant
uważnie obserwuje ruchy kobiety.
 Tam jest moje dziecko. Nie mogą go znalezć. >o-
wią, że nie żyje, ale to nieprawda.  Chwyciła Charlotte
za rękę.  Błagam... przynieś mi moje maleństwo!
Policjant wziął ją za rękę i odprowadził na bok.
 Saro, poczekaj tu. Ktoś zaraz przyjdzie ci pomóc.
Nieco roztrzęsiona Charlotte weszła do pociągu i już
po chwili była zbyt zajęta, by pamiętać o kobiecie z zielo-
ną plakietką. I o tym, co może teraz robić Hawk. W wa-
gonie były trzy osoby oznakowane kolorem różowym.
Mężczyzna z połamanymi żebrami i odmą opłucnową
wymagał nakłucia zmniejszającego ciśnienie. Starsza pa-
ni ze szramą na głowie i złamaną lewą ręką była blada
i dysząc, powiedziała im, że największy ból czuje w klat-
ce piersiowej. Charlotte podała jej tlen, aspirynę, nitro-
glicerynÄ™ i morfinÄ™, po czym na noszach ratunkowych
odesłała w celu dalszej opieki.
Przez okno zobaczyła Hawka przechodzącego obok
centrum dowodzenia z grupą policyjnych fotografów.
Musieli minąć młodą matkę, wciąż czekającą przy po-
ciągu. Mimo konieczności zajęcia się pacjentami w sta-
nie krytycznym Charlotte nie mogła pozbyć się myśli
o dziecku. Nie miała dziecka, ale wyobrażała sobie, jak
porażająca musi być dla matki taka strata. Jakże nie-
znośne musi być czekanie z nadzieją, że najgorsze się
jednak nie przydarzyło. Dlaczego nikt nic nie zrobił,
by jej pomóc? Czy jest już na miejscu pomoc psycho-
logiczna dla ofiar? Czy Hawk ją zauważył?
 Tutaj, Charlie. Musimy położyć ją na noszach.
Nastolatka była w bardzo ciężkim stanie. Skarżyła się
na brak czucia w nogach i mrowienie w obu rękach.
Kłopoty z oddychaniem powiększały się, bo zaczynała
MISJA RATUNKOWA 123
panikować. Następnie zawołano Charlotte na koniec
wagonu, gdzie ekipa ratunkowa wydobywała uwięzione-
go pasażera. Jeszcze żył, ale obrażenia brzucha były na
tyle poważne, że oznakowała go Uożową plakietką.
Gdy zrobiło się ciemno, zapanował chaos.
 Potrzebujemy ratowników. Ktoś usłyszał jakieś
dzwięki spod tamtego wagonu!
Charlotte poczuła podobny zastrzyk adrenaliny jak
ten, który spowodował, że zmęczeni ratownicy pobiegli
pędem we wskazane miejsce. Czyżby znalezli dziecko?
%7ływe? Jej uwagę przyciągnęła krzątanina przy wyłomie
zrobionym przez ratowników, by uzyskać dostęp do prze-
wróconego wagonu.
 Uważajcie!  krzyknęła.  Uwaga na kroplówkę!
Za pózno. Wenflon został wyrwany, popłynęła krew.
 Zaczekajcie! Połóżcie go na ziemi  poleciła Char-
lotte żołnierzom niosącym nosze. Otworzyła apteczkę
wiszącą jej przy pasie i przykucnęła.  Cholera!
 Mogę w czymś pomóc?
 Hawk!  Charlotte przyciskała właśnie tampon do
rany.  SkÄ…d siÄ™ tu wziÄ…Å‚eÅ›?
 Nic nie widać, skończymy jutro. Co u ciebie?
 Wyrwała się kroplówka. Możesz założyć rękawi-
czki i przytrzymać tutaj, a ja podłączę kolejną?
 A może zanieść go namiotu medycznego?  zapro-
ponował jeden z żołnierzy.
 Nie!  warknęła Charlotte.  On teraz najbardziej
potrzebuje drożnej kroplówki. To zajmie tylko trzydzie-
ści sekund.  Spojrzała na Hawka. Jedną ręką uciskał
ranę, a drugą rozplątywał wężyk od kroplówki.  Dzięki,
Hawk.  Robiła wszystko bardzo szybko. Zacisnęła moc-
no opaskę uciskową powyżej łokcia pacjenta i przetarła
wewnętrzną stronę wacikiem.  Nie wiem, czy mi się
124 ALISON ROBERTS
uda. Już za pierwszym razem było trudno. Facet prawie
nie ma krwi.
 Uda się  rzekł spokojnie Hawk.
I tak się stało. Lekarz z namiotu pojawił się zaraz
po tym, jak Charlotte podłączyła pacjentowi torebkę
z płynem.
 Czy to jest pacjent z obrażeniami jamy brzusznej?
 Tak.
 Ile płynów udało się w niego wpompować?
 Na razie litr, bo na kilka minut został odłączony.
 Zwietnie się spisałaś  rzekł lekarz.  Teraz my się
nim zajmiemy. A ty odpocznij.
 Dobrze.  Wyprostowała się i ruszyła w stronę
wagonu.  Tylko pozbieram swoje rzeczy.
Ku jej zaskoczeniu Hawk poszedł za nią.
 Znalezliście tu niemowlę?
 Nie.  Charlotte pokręciła głową.
 Pewna kobieta siedzi tam od wielu godzin. Czeka
na dziecko.
 Wiem. Szukałam. Może go nie było w tym wa-
gonie.
 Ona twierdzi, że jest właśnie w tym.
 No to jest pewnie martwe  westchnęła.  Wśrodku
nic nie słyszeliśmy.
 Ona go potrzebuje, niezależnie od tego, czy żyje,
czy nie  nalegał Hawk.  Musi wziąć je w ramiona.
Spojrzała mu w oczy, zaskoczona jego wrażliwością.
 Dobra, poszukajmy jeszcze raz.
To było mozolne i niebezpieczne zadanie  przeszu-
kać dokładnie cały wagon przy świetle latarek.
 Ani śladu  powiedziała Charlotte godzinę pózniej.
 Dzieci są małe.  Wgłosie Hawka brzmiała deter-
minacja.  Musi tu gdzieś być. Co z tą stertą bagażu?
MISJA RATUNKOWA 125
 Przeszukiwano jÄ… pewnie wielokrotnie.
 Sprawdzmy jeszcze raz.
Ona jednak była już bardzo zmęczona, a konieczność
poradzenia sobie ze śmiercią niemowlęcia zbyt przytła-
czająca, by o niej myśleć. Patrzyła, jak Hawk odrzuca
kolejne bagaże z miejsca, gdzie wcisnęło je uderzenie.
 Za tą walizką pod siedzeniem jest dziura  oznajmił
minutę pózniej.  Właściwie to tunel. Chodz mi pomóc.
Jeżeli odegnę to odrobinę, uda mi się wyjąć walizkę. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centurion.xlx.pl