[ Pobierz całość w formacie PDF ]
widzę. Przyszedłeś z nas szydzić? To w twoim stylu.
Hadanelith podszedł do %7łurawia, trzymając się z dala od jego nóg.
Wiesz, nie powinieneś farbować włosów. yle wyglądasz. Bursztynowy %7łu-
raw podniósł brew, zastanawiając się, czy ćmi mu się w oczach, czy też ten wariat
naprawdę nosił kopię jednego z jego strojów? Zamrugał.
130
A ty nareszcie nabrałeś trochę ogłady parsknął, zastanawiając się, jaki
był cel tej maskarady. Nie podobało mu się to. Widział już dzieła Hadanelitha. . .
O to ci chodzi? Hadanelith wygładził fałdy na koszuli. To część
planu.
A ty zanudzisz nas jego szczegółami ziewnął Skan.
Sprawiał wrażenie kogoś, kogo straszliwe plany Hanadelitha nic a nic nie ob-
chodzą. Oszczędz nam tego. Dobrzy bogowie, dlaczego każda szumowina mu-
si się przechwalać, zanim cokolwiek zrobi? Człowieku, miej litość, poderżnij nam
gardła, zamiast zanudzać nas na śmierć!
Hadanelith podskoczył jak dzgnięty ostrogą.
Owszem, muszę się przechwalać! Chcę, żebyście znali wszystkie szczegóły
i powody! Chcę, żebyście przeżywali męczarnie, wiedząc, że nie możecie mnie
powstrzymać!
Skan jęknął; był to jęk kogoś, kto musiał wysłuchać zbyt długiej modlitwy
przed obiadem.
%7łebyś ty przynajmniej był oryginalny! oświadczył, wznosząc oczy do
sufitu. Ale nie, nędznie kopiujesz to, co ktoś już dawno stworzył. Uwierz mi,
nie dorastasz Ma arowi do pięt.
Bursztynowy %7łuraw spiął wszystkie mięśnie; wiedział, do czego zmierzał
Skan i gdy Hadanelith spojrzał na niego, przybrał najbardziej znudzony wyraz
twarzy, na jaki było go stać.
Jeśli okażemy zainteresowanie, odwróci się na pięcie i wyjdzie, ale jeśli każe-
my mu spływać, rozgada się jak stara przekupka.
Jesteś skończony, kestra chern, ty i twoi przyjaciele wypluł z siebie
Hadanelith.
Doprawdy? ziewnął %7łuraw. Natychmiast tego pożałował: warga zapie-
kła jak posypana solą.
Myślisz, że jesteś taki sprytny twarz szaleńca poczerwieniała, a w ką-
cikach ust pokazała się piana. Myślisz, że panujesz nad sytuacją, ale nie po-
myślałeś o magii! Nasza magia, magia krwi, działa! Dzięki tym głupim kobietom
i niewolnikom jesteśmy najpotężniejsi! Pokonamy wszystko, nawet burza magicz-
na nie pokrzyżowałaby naszych planów!
O bogowie, to wszystko tłumaczy. Bursztynowy %7łuraw walczył ze swoim
zbuntowanym żołądkiem. Rzeczywiście, nie wzięli pod uwagę, że ktoś mógłby
posłużyć się krwawą magią do rzucania zaklęć. Zadrżał.
Mamy niespodziankę na Ceremonię Zaćmienia ciągnął Hadanelith.
Moi przyjaciele poprosili mnie o przysługę i chociaż zazwyczaj nie zajmuję się
takimi zleceniami, nie potrafiłem im odmówić. Chcecie wiedzieć, co zrobię?
Udasz się w poszukiwaniu straconego rozumu? zasugerował Skan.
Czy straconej potencji?
131
Hadanelith oblał się rumieńcem i zazgrzytał zębami. %7łuraw wpatrywał się
w niego zafascynowany: nigdy przedtem nie spotkał nikogo, kto naprawdę zgrzy-
tałby zębami!
Zabijemy króla podczas Ceremonii wycedził Hadanelith przez zęby.
Opanował się i znów uśmiechnął do Bursztynowego %7łurawia: Dla ciebie mam
specjalny prezent. Zimowa Aania też umrze.
%7łuraw poczuł, jak całe jego ciało ogarnia paraliż, a krew uderza do głowy. Nie
uszło to uwagi Hadanelitha. Szaleniec uśmiechnął się szerzej:
Moi przyjaciele wyciÄ…gnÄ… mnie stamtÄ…d, gdy tylko wykonam zadanie.
Wszyscy obwinia Kaled a in, Czarnego Gryfa ogłoszą tchórzem i zdrajcą. Mój
przyjaciel osiągnie to, czego pragnie: dopilnuje, aby was wszystkich ścięto, znisz-
czy Białego Gryfa, a potem zasiądzie na tronie.
Bursztynowy %7Å‚uraw zamknÄ…Å‚ oczy. Zimowa Aania. . . O. bogowie. . . Potrze-
bował czasu na zastanowienie się.
Dlaczego mają obwiniać Kaled a in? zapytał, otwierając oczy.
Wiesz, Haighlei wcale nie uważają, że wszyscy cudzoziemcy wyglądają tak sa-
mo. Nie okpisz ich, nosząc mój strój.
Mój najdroższy Bursztynowy %7łurawiu zaśmiał się upiornie Hadanelith.
Naprawdę myślisz, że zobaczą mnie?
Kestra chern wciągnął spazmatycznie powietrze, przekonany, że nagle traci
wzrok: twarz Hadanelitha rozmyła się i zniknęła. Chwilę pózniej jednak wszystko
wróciło do normy.
Tyle tylko, że twarz nie należała już do Hadanelitha. Była tą twarzą, którą
%7łuraw oglądał co rano w lustrze, goląc się. Twarzą ukochanego Zimowej Aani.
Widzisz? Haighlei tak nienawidzą magii, że przez myśl im nie przejdzie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]