[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ani dla jednych, ani dla drugich.
Myślami swymi chcę się dzielić nie z tymi, dla których naród jest martwą cyfrą,
zbiorowiskiem jednostek, mówiących pewnym językiem i zamieszkujących pewien
obszar: zrozumieją mię tylko ci, co widzą w nim nierozdzielną całość społeczną,
organicznie spójną, łączącą jednostkę ludzką niezliczonymi węzłami, z których jedne
mają swój początek w zamierzchłej przeszłości twórczyni rasy, inne w znanej nam historii
twórczyni tradycji, inne wreszcie, mające zbogacić treść tej rasy, tradycji, charakteru
narodowego, tworzą się dziś, by w przyszłości dopiero silniej się zacieśnić. Piszę nie dla
tych, których dla polskości trzeba pozyskiwać dopiero, ale dla tych, co głęboko czują swą
łączność z narodem, z jego życiem, potrzebami, dążeniami, którzy uznają obowiązek
udziału w jego pracach i walkach.
Jestem Polakiem to słowo w głębszym rozumieniu wiele znaczy.
Jestem nim nie dlatego tylko, że mówię po polsku, że inni mówiący tym samym
językiem są mi duchowo bliżsi i bardziej dla mnie zrozumiali, że pewne moje osobiste
sprawy łączą mię bliżej z nimi, niż z obcymi, ale także dlatego, że obok sfery życia
osobistego, indywidualnego znam zbiorowe życie narodu, którego jestem cząstką, że
obok swoich spraw i interesów osobistych znam sprawy narodowe, interesy Polski, jako
całości, interesy najwyższe, dla których należy poświęcić to, czego dla osobistych spraw
poświęcać nie wolno.
Jestem Polakiem to znaczy, że należę do narodu polskiego na całym jego obszarze
i przez cały czas jego istnienia, zarówno dziś, jak w wiekach ubiegłych i w przyszłości; to
znaczy, że czuję swą ścisłą łączność z całą Polską; z dzisiejszą, która bądz cierpi
prześladowanie, bądz cieszy się strzępami swobód narodowych, bądz pracuje i walczy,
bądz gnuśnieje w bezczynności, bądz w ciemnocie swej nie ma nawet poczucia
narodowego istnienia; z przeszłą z tą, która przed tysiącleciem dzwigała się dopiero,
skupiając koło siebie pierwotne, pozbawione indywidualności politycznej szczepy, i z tą,
która w połowie przebytej drogi dziejowej rozpościerała się szeroko, groziła sąsiadom
swą potęgą i kroczyła szybko po drodze cywilizacyjnego postępu, i z tą, która pózniej
staczała się ku upadkowi, grzęzła w cywilizacyjnym zastoju, gotując sobie rozkład sił
narodowych i zagładę państwa, i z tą, która pózniej walczyła bezskutecznie o wolność i
niezawisły byt państwowy ; z przyszłą wreszcie, bez względu na to, czy zmarnuje ona
pracę poprzednich pokoleń, czy wywalczy sobie własne państwo, czy zdobędzie
stanowisko w pierwszym szeregu narodów. Wszystko co polskie jest moje: niczego się
wyrzec nie mogę. Wolno mi być dumnym z tego, co w Polsce jest wielkie, ale muszę
przyjąć i upokorzenie, które spada na naród za to, co jest w nim marne.
Jestem Polakiem więc całą, rozległą stroną swego ducha żyję życiem Polski, jej
uczuciami i myślami, jej potrzebami, dążeniami i aspiracjami. Im więcej nim jestem, tym
mniej z jej życia jest mi obcym i tym silniej chcę, żeby to, co w mym przekonaniu
uważam za najwyższy wyraz życia, stało się własnością całego narodu.
Jestem Polakiem więc mam obowiązki polskie: są one tym większe i tym silniej się
do nich poczuwam, im wyższy przedstawiam typ człowieka.
Bo im szerszą stroną mego ducha żyję życiem zbiorowym narodu, tym jest mi ono
droższe, tym większą ma dla mnie cenę i tym silniej czuję potrzebę dbania o jego całość i
rozwój. Z drugiej strony, im wyższy jest stopień mego rozwoju moralnego, tym więcej
nakazuje mi w tym względzie sama miłość własna. Na niższych szczeblach moralności
postępowanie człowieka względem bliznich, o ile nie wypływa z życzliwości dla nich,
uzależnia się wyłącznie od obawy odwetu, kary, czy to w życiu doczesnym, czy w
zagrobowym. W miarę wszakże cywilizacyjnego postępu coraz wyższe postacie miłości
własnej kierują naszą moralnością. Człowiek cywilizowany nie postępuje nikczemnie
dlatego przede wszystkim, że zanadto siebie samego szanuje. To poszanowanie samego
siebie wytwarza też odpowiedni stosunek do własnego narodu. Poczucie swej godności,
które zabrania człowiekowi kraść lub żebrać, nie pozwala mu również korzystać z dóbr
narodowych, nie dokładając nic do nich od siebie, nie pracując nad ich pomnożeniem i nie
biorąc udziału w ich obronie. Pewien stopień inteligencji pozwala człowiekowi zrozumieć,
w jakiej mierze duchowe bogactwo narodu jest podstawÄ… rozwoju jednostki, jak wiele
zatem każdy korzysta z narodowego dobra, odpowiednia zaś dojrzałość moralna zmusza
go do uznania faktu, że korzystając z tych dóbr, a nie dając nic w zamian lub dając za
mało, jest na łasce swego społeczeństwa, jak żebrak w dobroczynnym przytułku. I sama
miłość własna, niezależnie od przywiązania do ojczyzny, nakaże mu uznać obowiązki
narodowe, pracować dla ojczyzny, walczyć za nią, dawać jej jak najwięcej w zamian za
to, co od niej bierze.
Wstępując w życie, przychodzimy do gotowych jego form, do gotowej organizacji,
formy zaś te i ta organizacja to wynik pracy długiego szeregu pokoleń, które tworzyły,
budowały, uzupełniały, poprawiały wreszcie to, co było złego. Czyż nie ogarnia nas wstyd
na myśl, że my możemy odejść bez śladu, nie stworzywszy nic, nie dodawszy nic do tej
budowy wieków, nie poprawiwszy żadnego z jej błędów? . . . Obowiązki względem
ojczyzny to nie tylko obowiązki względem Polaków dzisiejszych, ale także względem
pokoleń minionych i tych, co po nas przyjdą.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]