[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Mol)
iznalazły ją w ogrodzie we łzach, usadowioną w najwyższym punkcie klombu Baby
Koćammy. Czuła się samotna, jak wyjaśniła. Następnego dnia Estha i Rahel zabrali ją ze sobą
w odwiedziny do Weluthy.
Szli do niego w sari, człapiąc niezgrabnie przez czerwone błoto i wysoką trawę
(Błonamrużna łonamrużna mrużna rużna użna żna), i przedstawili się jako pani Pillej, pani
Eapen ipani Radzagopalan. Welutha przedstawił siebie i swego sparaliżowanego brata
(chociaż ten spał twardo). Powitał ich zwielką kurtuazją. Zwracał się do nich wszystkich per
Koćamma i dał im do picia świeżą wodę kokosową. Rozmawiał znimi o pogodzie. O rzece. O
tym, że jego zdaniem palmy kokosowe są z każdym rokiem coraz niższe. Podobnie jak panie
w Ajemenem. Przedstawił ich swym impertynenckim kurom. Pokazał im swoje narzędzia
stolarskie i wystrugał dla każdego z nich niewielką drewnianą łyżkę.
Dopiero teraz, po tylu latach, z perspektywy osoby dojrzałej, Rahel uświadomiła
sobie, jakie to było miłe z jego strony. Dorosły mężczyzna przyjmuje u siebie trzy szopy,
traktując je jak prawdziwe damy. Instynktownie bierze udział wich spisku i pilnuje się, żeby
nie zniszczyć fikcji dorosłą nieuwagą. Lub protekcjonalną czułostkowością.
Bo przecież tak łatwo jest zgruchotać opowieść. Zerwać łańcuch myśli. Zbić fragment
snu noszony ostrożnie jak porcelana.
Pozwolić, by opowieść się rozwijała, jak to uczynił Welutha, jest rzeczą znacznie
trudniejszÄ….
Trzy dni przed Trwogą pozwolił im pomalować sobie paznokcie czerwonym lakierem,
który wyrzuciła Ammu. Tak wyglądał w dniu, w którym Historia odwiedziła ich na tylnej
werandzie. Stolarz z krzykliwymi paznokciami. Oddział dotykalnej policji spojrzał na nie i
roześmiał się.
- Co to jest? - powiedział jeden z nich. - Jesteś bi?
Inny uniósł but ze stonogą pozwijaną w zagłębieniach podeszwy. Głęboki
rdzawobrązowy kolor. Sto nóg.
Ostatnie ramiączko światła zsunęło się z ramienia cherubina.
Zmrok połknął ogród. W całości. Jak pyton. W domu pozapalały się światła.
Rahel widziała Esthę w jego pokoju, jak siedział na ładnie pościelonym łóżku. Patrzył
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
w ciemność przez zakratowane okno. Nie mógł jej widzieć, siedzącej na zewnątrz w
ciemnościach, patrzącej w światło.
Para aktorów schwytanych w pułapkę awangardowej sztuki bez śladu fabuły i
struktury. Po omacku odgrywają swoje role, pielęgnując cudzy smutek. Cierpiąc cudzym
cierpieniem.
Z jakiegoś powodu nie mogą przenieść się do innej sztuki.
Albo zakupić jakiegoś taniego egzorcyzmu od specjalisty zprestiżowym dyplomem,
który posadzi ich i powie odpowiednio dobranym tonem: To nie wy zgrzeszyliście. To
przeciwko wam zgrzeszono. Byliście tylko dziećmi. Nie mieliście na nic wpływu. Jesteście
ofiarami, nie sprawcami .
Na pewno by im pomogło, gdyby potrafili zrobić ten krok. Gdyby mogli założyć,
przynajmniej na jakiś czas, tragiczny kaptur ofiary. Potem byliby w stanie dołożyć do niego
twarz iwyczarować w sobie furię na to, co się stało. Albo zażądać rekompensaty. A w końcu
może wypędzić z siebie wspomnienia, które ich prześladowały.
Lecz gniew był poza ich zasięgiem i nie istniała twarz, którą można by przylepić do
tej Innej Rzeczy, którą trzymali wlepkich Innych Dłoniach, jak wyimaginowaną pomarańczę.
Nie było gdzie jej położyć. Nie należała do nich, żeby mogli ją dać komuś innemu.
Trzeba ją było trzymać w dłoniach. Ostrożnie i na zawsze.
Esthappen i Rahel wiedzieli, że tego dnia było (oprócz nich) kilku sprawców. Lecz
tylko jedna ofiara. Z krwistoczerwonymi paznokciami i brązowym liściem na plecach,
liściem, który sprawiał, że monsuny przychodziły na czas.
Zostawił po sobie dziurę we wszechświecie, przez którą jak płynna smoła wlewała się
ciemność. Przez którą podążyła za nim ich matka, nie odwróciwszy się nawet, żeby im
pomachać na pożegnanie. Zostawiła ich wirujących w ciemnościach, bez zakotwiczenia, w
miejscu pozbawionym fundamentów.
Kilka godzin pózniej wzeszedł księżyc i kazał ponuremu pytonowi oddać to, co
połknął. Ogród pojawił się na nowo. Wypluty w całości. Razem z Rahel.
Wiatr zmienił kierunek i przyniósł jej ze sobą odgłos bębnów. Podarunek. Obietnicę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]