[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nie będzie miała okazji odpoczywać w tak luksuso-
wych warunkach. Powinna to wykorzystać, nie prze-
jmując się resztą. Problemy Rafaela nie były jej prob-
lemami.
56 JULIA JAMES
Wieczór spędziła z Marią i Giuseppem w kuchni.
Nikt o nią nie pytał, Rafael nie wrócił do domu.
 Pojechał do Rzymu  poinformowała ją Maria
z wyrazną dezaprobatą w głosie, ale na Magdzie ta
wiadomość nie zrobiła żadnego wrażenia.
Potem w pokoju, kiedy Benji już zasnął, czytała
trochę, siedząc przy otwartym oknie i wsłuchując się
w odgłosy nocy.
Moja druga noc we Włoszech. Nieprawdopodobne,
a jednak. Londyn zdawał się oddalony o całe lata
świetlne od tego cichego zakątka w Toskanii.
Mam szczęście, że mogę przeżyć taką przygodę,
mówiła sobie w myślach.
Zobaczyła przed oczami twarz Rafaela i serce jej
drgnęło. Twarz, która rzeczywiście mogła przyprawić
o drżenie serca swoją niezwykłą urodą.
Ale Rafael był tak samo niedosiężny jak portret
pędzla Tycjana wiszący w salonie willi.
Jeszcze raz spojrzała w aksamitną toskańską noc,
wstała powoli i podeszła do łóżka.
ROZDZIAA CZWARTY
Rafael pędził autostradą w stronę Florencji, mocno
przekraczając dozwoloną prędkość. Powinien się cie-
szyć: firma wreszcie była jego i tylko jego, ale wcale
nie był w dobrym nastroju. W domu czekał ojciec i, co
gorsza, dziewczyna wynajęta w charakterze żony.
Myśl o niej nie dawała mu spokoju.
Nie powinien się nią przejmować. Zapłaci jej taką
sumę, że będzie zabezpieczona na całe życie. Nie
może się uskarżać.
Tyle że znalazła się w obcym kraju, w obcym domu,
gdzie na jej widok podniósł się wielki wrzask...
Zacisnął usta i gwałtownie zmienił bieg.
Miał swoje sprawy do załatwienia. Najważniejsze
sprawy w życiu. Trudno, żeby siedział w willi i bawił
dziewczynę. Wiedziała, na co się decyduje, kiedy
podpisywała umowę.
Nie, nie wiedziała...
Ten irytujący głos wewnętrzny.
Powiedziała ci: nie wiedziała, że jej pojawienie się
wywoła burzę w rodzinie. Nie miała pojęcia, w co ją
pakujesz.
To jeszcze nie powód, żeby zamęczał się teraz
58 JULIA JAMES
wyrzutami sumienia. Z przedwczorajszej awantury
z całą pewnością nie zrozumiała ani słowa, a teraz
miała okazję spędzać czas w luksusowym otoczeniu.
Ojciec na pewno nie zbliża się do niej, Lucia wyjecha-
ła, a Maria i Giuseppe potrafili zadbać o jej potrzeby.
Rafael przspieszył; zawsze w ten sposób uciekał od
problemów.
Dopadły go na powrót, kiedy podjechał pod dom
i zobaczył znajomy samochód. Wspaniale, pomyślał
kwaśno, ojciec wezwał posiłki.
Nie powinien być zaskoczony. W sporach z nim
ojciec zawsze szukał wsparcia u swojej siostry. Bardzo
dobrze, niech ciotka Elizavetta powie, co ma do po-
wiedzenia, za pózno na udzielanie pouczeń. Ojciec
musiał ponieść teraz konsekwencje własnego ultima-
tum.
W sieni czekał już Giuseppe. Treść przekazu była
aż nadto jasna: Rafael wiedział, czego może się spo-
dziewać.
 Widzę, że ciotka i wuj są u ojca  powiedział,
siląc się na obojętny ton.
 Tak. Przyjechali godzinę temu.  W tej krótkiej
informacji zawierało się niewypowiedziane ostrzeże-
nie.
Rafael skinął głową.
 Cóż, niech mam już to za sobą. Są w bibliotece?
 Tak.
Rafael ruszył przez hol, ale zatrzymało go dyskret-
ne chrząknięcie.
TOSKACSKA PRZYGODA 59
 Signora di Viscenti jest z synkiem w ogrodzie
 oznajmił Giuseppe nadal z tym samym, kamiennym,
nic nie mówiącym wyrazem twarzy.  Może przywi-
tasz się z nią, zanim tam wejdziesz?
 Pózniej  burknął Rafael i wszedł do biblioteki,
czując na plecach pełne dezaprobaty spojrzenie Giu-
seppe.
Ojciec musiał już w detalach zrelacjonować ostat-
nią zbrodnię syna, bo ciotka przywitała go z miną pod
tytułem ,,a nie mówiłam  , wuj natomiast najwyrazniej
bujał myślami w obłokach, starając się nie angażować
w aferę.
 Raczyłeś wreszcie wrócić  prychnął ojciec.
 Najpierw doprowadzasz mnie do rozpaczy, po czym
wyjeżdżasz. Ale też czego innego mógłbym się po
tobie spodziewać...
Już po tych pierwszych słowach Rafael miał ser-
decznie dość.
 Byłem w Rzymie. Musiałem zwołać zebranie
zarządu, ogłosić, że jestem nowym prezesem.
 Już mnie odsunąłeś. Cierpisz na przerost ambicji
i jak już doprowadzisz firmę do ruiny, pamiętaj, że
odebrałeś mi ją podstępem.
 Przyrzekłeś przekazać mi Viscenti AG, jeśli oże-
nię się przed swoimi trzydziestymi urodzinami. Ożeni-
łem się.  Rafael mówił spokojnie i patrzył, jak ojciec
z każdym jego słowem robi się coraz bardziej czer-
wony.  Nie jestem już sztubakiem. To, co chciałeś
zrobić, jest niewybaczalne. To moje życie, nie masz
prawa z nim igrać.
60 JULIA JAMES
Tu włączyła się ciotka: [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centurion.xlx.pl