[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przyjęcia na swojej łodzi, a Stefano był na nich częstym gościem.
Chociaż należało zrobić wszystko, żeby uchronić takiego żółtodzioba jak
Laura przed takim starym wyjadaczem jak Arnoldi, etykieta wymagała, by Al-
lesandro przedstawił mu dziewczynę. Po krótkiej prezentacji mężczyzna prze-
lotnie ścisnął dłoń Laury.
S
R
- Masz doskonały gust, Allesandro - mruknął, mrużąc oczy.
Na szczęście po tych słowach wmieszał się w tłum i zniknął im z oczu.
Allesandro ponownie wziął Laurę pod rękę. Chociaż natychmiast zesztywniała,
nie zamierzał się odsunąć. W zaistniałych okolicznościach musiał zrobić
wszystko co w jego mocy, żeby pokazać, że dziewczyna nie jest do wzięcia.
- Od niego też trzymaj się z daleka - ostrzegł ją. - Znał Stefana i miał na
niego zły wpływ.
Laura ściągnęła usta.
- No proszę.
Allesandro zerknął na nią. Usłyszał w jej głosie znajomą zajadłość. Gdy-
by zamknął oczy, mógłby przysiąc, że to ta sama dziewczyna, którą poznał
niedawno w Anglii. Jednak wzrok go nie mylił. Miał u boku piękną kobietę. A
zatem nasuwał się jeden wniosek:
Laura Stowe miała dwa całkiem różne oblicza.
Nie mógł powstrzymać się, żeby nie spoglądać na jej cudowną twarz i
zjawiskową figurę, która z niewyjaśnionych przyczyn wydawała mu się dziw-
nie znajoma. Próbował skojarzyć tę myśl z jakimś wspomnieniem z przeszło-
ści. I nagle doznał olśnienia. To ciało - piersi, talia, biodra, ramiona, cudownie
wyrzezbione nogi...
Była przy mnie przez cały czas.
Oczywiście widział ją tamtego wieczoru na basenie. Wtedy myślał, że to
jedna z zastępu pokojówek Tomasa. Gdyby nie nosiła tych bezkształtnych
ubrań, z pewnością zorientowałby się wcześniej. Jednak jej kamuflaż całkiem
go zdezorientował.
Nagle ogarnęła go pokusa, żeby dotknąć tej kobiety, przesunąć dłonie po
jej krągłościach, przyciągnąć do siebie to boskie ciało.
Nie! To wnuczka Tomasa. To Laura Stowe. Nie mogę się do tego posu-
S
R
nąć!
Poza tym nawet na niego nie patrzyła. Miała bardziej przytomny wyraz
twarzy niż na początku przyjęcia. Najwyrazniej otrząsnęła się z szoku i powoli
zaczynała akceptować rzeczywistość. Allesandro wiedział, kto jej w tym po-
mógł. Luc Dinardi. To on uświadomił jej, jak działa na mężczyzn.
Wyłowił Luca z tłumu gości. Jak zwykle uwodził kobietę, tym razem
młodą żonę podstarzałego bankiera. Flirtował z nią bezwstydnie, mimo że jej
mąż stał kilka metrów dalej. Allesandrem wstrząsnął gniew. Chociaż tłumaczył
Laurze, żeby uważała na tego bawidamka, ona nie odrywała od niego oczu.
- Posłuchaj, Luc Dinardi nie jest mężczyzną, z którym chciałby widzieć
cię twój dziadek - powiedział, powołując się na autorytet Tomasa w nadziei, że
wywrze zamierzony efekt.
Jednak Laura gapiła się na Luca jak cielę na malowane wrota, ignorując
ostrzeżenia. Nadal znajdowała się pod wpływem tej cudownej, niewiarygodnej
chwili, kiedy podszedł do niej Luc Jakiś tam.
Spodobałam mu się! Dostrzegłam to w jego oczach! Nie wymyśliłam so-
bie tego!
Nigdy nawet nie marzyła, że spotka ją coś podobnego. Ale wydarzył się
cud. Czuła się tak, jakby stała się całkiem inną osobą, jakby otworzyły się
przed nią magiczne drzwi, za którymi witał ją bajkowy świat.
Allesandro coś mówił. Choć dotarło do niej, że jest rozdrażniony, nie
zrozumiała ani słowa. Chciała go zignorować i ruszyć w stronę mężczyzny,
który jako pierwszy spojrzał na nią pożądliwie. Nie musiała wykonywać jed-
nak żadnych ruchów, bo jak tylko odszukała go wzrokiem, przeprosił Włoszkę
w czerwonej sukni i podszedł do Laury.
- Czy nikt nie dba o to, żebyś miała pełny kieliszek? - mruknął, poświę-
cając jej całą uwagę.
S
R
- Luc... - W głosie Allesandra pobrzmiewało ostrzeżenie.
Drugi mężczyzna go zignorował. Uśmiechnął się natomiast do Laury.
- Zwiedziłaś już wieczne miasto? - zapytał, pieszcząc jej uszy włoskim
akcentem.
- Nie miałam okazji - zdołała wydusić.
- W takim razie uczyń mi zaszczyt i pozwól mi zostać twoim przewodni-
kiem po wspaniałym Rzymie. Za dnia zapiera dech, ale nocą... jest magiczny!
Oprowadzę cię nawet dziś.
Allesandro nie mógł tego dłużej tolerować.
- Posłuchaj - odezwał się uprzejmie po włosku - powtórzę to tylko raz.
Idz polować gdzie indziej. Laura jest ze mną. Zrozumiałeś? - Potem wymienił
ze szczegółami wszystkie tortury, którym go podda, jeśli tamten nie usłucha.
Luc spojrzał mu prosto w oczy, uśmiechając się szyderczo.
- Proszę, proszę, a zatem plotki o rzekomym połączeniu rodzin Viale i
Vincenzo są fałszywe. A wnuczka Tomasa pozostanie dla nas tajemnicą. Ro-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]